Miłość poprzez wszystko

wtorek, 22 października 2013

Rozdział VIII-everything is back to normal

.....handlowanie narkotykami, proszę z nami
-Gdzie go zabieracie?-krzyknął Louis
-Louis nie martw się, wszystko się wyjaśni-powiedziałem
-Jade z tobą.
Boo pojechał razem z nami na komende, czekał na korytarzu chyba z dwie godziny
Jeden z funkcjonariuszy:
-Wie Pan, dlaczego tu się znalazł?
-Nie za bardzo
-Mianowicie dostaliśmy informacje o prawdopodobieństwu złamania prawa tz. rozpowszechnianiu narkotyków
-że co, nigdy nie handlowałem tym świństwem, przyznam się, że raz spróbowałem, ale postawiłem sobie warunek, że już nigdy tego nie spróbuje.
-A co powie Pan na to, że w Pańskim domu została znaleziona nie wielka torebeczka z kilkoma tabletkami?
-Ile razy mam mówić, jak wiecie albo i nie, jestem piosenkarzem w moim zawodzie są czasem takie chwilę odreagowania, dlatego myślałem, że spróbuje tych tabletek, ale jak już wiecie spróbowałem raz i nie biorę już więcej, a pozostałe tabletki schowałem na czarną godzine.
-Dobrze, dziękujemy-powiedział Policjant odprowadzając mnie do drzwi i wołający jako świadka Louisa.
-To Pan obecnie mieszka z Panem Stylesem?
-Zgadza się
-A nie widział Pan nic dziwnego w zachowaniu Pana współlokatora?
-Nie, Harry jest porządnym człowiekiem i nigdy by nie wpakował się w takie bagno.
-Proszę dać nam to do ocenienia
-Czy coś jeszcze? :/
-Nie, jest Pan wolny
Louis:
Wróciliśmy do domu. Na wycieraczce był dziwny list zaadresowany do Harrego. Harry podniósł go i przeczytał, na kartce wydniało zdanie "TYLKO COŚ POWIESZ O MNIE TO CIĘ ZABIJĘ",
Harry:
Prawdopodobnie kartkę zostawił John, moje źródło wiecie czego. Zastanawiałem się skąd wie, że byłem na komisariacie, skąd wie gdzie mieszkam, szczerze bałem się, ale przecież nic wyjdzie z tych narkotyków. Kolejny powód do odreagowania mimo problemów z Richardsonem , kolejny z Louisem i Eleanor to na dodatek jestem wmieszany w  handlowanie  narkotykami.
Byłem już zniszczony psyhicznie, nie wiedziałem co dalej wszystko zrzuciło mi się na głowe. Poszedłem do sypialni, położyłem się, obok towarzyszył mi Louis, złapał mnie za ręke, pocałował mnie w usta. Ja zaś położyłem głowe na jego torsie. Bałem się co będzie dalej, co z tego wyniknie, walczyłem z myślami, nie miałem już nic do odreagowania kompletnie nic.
Kilka dni później....
Wszystko się ułożyło z tym całym handlowaniem nic nie znaleźli na mnie, więc byłem jak to się mówi "czysty", byliśmy już w domu rodzinnym Louisa jutro wigilia, bardzo się cieszyłem z tego powodu, zostałem przyjęty jako członka rodziny. Były to najlepsze święta, spowodowane obecnością Lou. Było już widno za oknami, padał śnieg, była to prawdziwa atmosfera przed świętami. Postanowiliśmy z Louisem, że wybierzemy się na spacer, wszyscy już leżeli w swoich pokojach. Założyliśmy ciepłe ubrania, ubraliśmy buty i wyszliśmy. Cofneliśmy się jakby w czasie, rozmarzyliśmy się, robiąc aniołki na śniegu i rzucając się śnieżkami. Dotarliśmy do domu cali zmoczni, rozebraliśmy się w przedpokoju i pół nadzy weszliśmy na górę. Louis poszedł się myć jako pierwszy, a ja zaraz po nim. Wykąpałem się i położyłem się na brzuchu. Usiadł na mnie Lou smarując moje plecy żelem do masażu. Na samą myśl dostawałem gęsiej skórki, lecz powoli zanikała.
Powolnym ruchem przejeżdzał rękoma po moich plecach dając mi przyjemność.
Zmieniłem pozycje Boo usiadł mi na mojego hmmm członka i masował mi tors było mi przyjemnie.
-nie wiedziałem, że ukończyłeś kurs masażu-odparłem uśmiechając się do Louisa.
-ty dużo rzeczy niewiesz skarbie ale teraz wiesz, a może.. mhm no wiesz co?-odpowiedział Louis patrząc się kusząco.
-wszyscy są w domu, a może jutro... jak pójdą na pasterke.
-no dobrze-powiedział Lou
Boo Skończył mnie masować i ja zacząłem, wcierałem żel w jego klate powolnym pewnym ruchem. Po skończonej, że tak powiem "robocie" położyliśmy się koło siebie, drzwi były zamknięte na klucz, dlatego byliśmy w jednym łóżku. Wpatrywaliśmy się w siebie jak obrazek....
Louis:
Harry zasnął, zatem ja zrobiłem mu zdjęcie jak słodko śpi, podłączyłem telefon do ładowania, położyłem się koło mojego partnera i zasnąłem.
Obudziły nas dziewczynki dobijając się do drzwi.
-śniadanie już jest-krzyczały
Szybko przeniosłem się na materac i poszedłem im otworzyć.
-powiedzcie mamie, że jeszcze śpimy- odpowiedziałem przeciągając się, drapiąc się po plecach i ziewając. Zamknąłem drzwi, położyłem się koło Harrego i poszłem kontynuować sen.
Przebudziliśmy się jednocześnie o ok. 12 ogarnęliśmy się i zeszliśmy na zimne grzanki.  Za kilka godzin odbędzie się wigilijna kolacja. Harry pomagał mojej mamie w lepieniu uszek, a ja z tatą pakowaliśmy prezenty.
Przyszedł czas na wigilie, usiedliśmy przy stole, pomodliliśmy się przed posiłkiem i zaczęliśmy konsumować. Zaczęliśmy od barszczu z uszakami, a skończyliśmy na pudinngu. Dziewczynki zerkały czy pojawiła się pierwsza gwiazdka, by rozpakowywać prezenty.
-oo jest!!!-krzyknęły chórem.
Głowa rodziny czyli mój tatuś podszedł do choinki, by rozdawać prezenty.
-o dziewczynki to chyba dla was-powiedział tato wręczając jednakowe prezenty moim siostrą.
Wszystkie prezenty zostały rozdane. Zostały tylko dwa nie podpisane czyli jeden dla Harrego ode mnie i chyba dla mnie od Harrego
-Louis ty niegrzeczny chłopczyku, mam tu coś dla ciebie- powiedział Hazz wręczając mi prezent i mówiąc na ucho "druga część prezentu potem"
-ja dla ciebie też coś mam-odpowiedziałem.
Dostałem bilety na koncert mojego najukochańszego zespołu, najlepsze jest to, że Hazz dostał takie same xd. Kochamy oby dwoje ten sam zespół. Dziewczynki poszły do swojego pokoju ciesząc się prezentami, my zaś usiedliśmy przy stole z rodzicami i rozmawialiśmy na różne tematy. Ktoś zapukał do drzwi, poszedłem otworzyć drzwi, a tam ujrzałem pięcioosobową grupę kolendników. Zaprosiłem ich do środka zaczęli śpiewać- "dzisiaj betlejem dzisiaj betlejem wesoła nowina...", "chrustus się rodzi nas ...." "a pokój na ziemi". Słuchaliśmy ich z zainteresowaniem.  Harry poszedł po portfel, by dać kilka pieniążków dziecią za ich wspaniały śpiew, jedna z dziewczynka poprosiła nas o wspólne zdjęcie i autograf, który od razu jej wręczyliśmy.
Godzina później.....
Rodzice wraz ze siostrami poszli na pasterke nam się nie chciało, więc zostaliśmy w domu, by posprzątać......

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz