Miłość poprzez wszystko

czwartek, 16 stycznia 2014

Kto by pomyślał......


*Harry*
   Dziś mijał równy tydzień mojego związku z Louisem. I co? Byłem najszczęśliwszym facetem pod słońcem. Tommo był cudowny. Każdego dnia, w przerwie między swoimi wykładami, przyjeżdżał pod szkołę i zabierał mnie na lunch. Zawsze jeździliśmy w to samo miejsce, do Jubilee Gardens. Patrzyliśmy na ludzi, spacerujących nad Tamizą. Słyszeliśmy śmiechy dobiegające z London Eye. Słońce, przedzierające ciemne chmury oświetlało nasze twarze. Przytulaliśmy się, całowaliśmy i byliśmy po prostu sobą. Nikt nas nie oceniał. Mogliśmy cieszyć się swoją miłością.
   Miłość. Czym tak naprawdę jest? W dalszym ciągu nie wiem. Uczę się jej każdego dnia, właśnie z Louisem. Poznaję go codziennie coraz lepiej, zaznajamiam się z jego wadami i zaletami. I mimo, że różni nas tak wiele, zakochuję się w nim jeszcze bardziej. Niesamowitym jest, jak wiele obecność drugiego człowieka może zmienić w naszym życiu.
   Tego dnia miało stać się coś ważnego dla naszej dwójki, dlatego też niedzielny poranek spędziłem na dokładnym sprzątaniu domu i gotowaniu. Babcia nie wiedziała, o co chodzi, a ja nie miałem zamiaru jej czegokolwiek zdradzać. Nie minęła godzina dziesiąta, gdy ja hasałem z odkurzaczem w tę i wew tę. Kto by pomyślał, że sprzątanie może tak relaksować człowieka?
   Styles, ogarnij się, bo mówisz, jakbyś był co najmniej psychiczny, usłyszałem w głowie i cicho się zaśmiałem. Gemma mówiła, że ponoć gryzłem nogi stolika nocnego mojej mamy, które były z ołowiu. Musiało mi nieźle siąść na mózg.
-Haroldzie! - mych uszu dobiegł ciepły głos babci i po raz setny skrzywiłem się, słysząc swe pełne imię. No nie. No po prostu, kurwa, no nie. Boże, czy Ty to widzisz?! Niech ona nauczy się mówić do mnie normalnie.
-Tak, babciu? - odezwałem się, wchodząc do salonu. Stephanie siedziała na kanapie i trzymała jakąś paczkę pocztową.
-Listonosz to przed chwilą przyniósł, adresowane do ciebie, z Holmes - rzekła spokojnie, a ja zmarszczyłem brwi. Wiem, że tydzień temu miałem urodziny, ale prędzej spodziewałem się odwiedzin mamy, niż prezentu od niej, wysłanego pocztą.
-Dziękuję. Pozwolisz, że pójdę się przebrać? O trzynastej jest obiad - powiedziałem grzecznie, odbierając od niej paczkę, a gdy przytaknęła, ruszyłem do pokoju.
   Czym prędzej zakluczyłem drzwi i siadając na łóżku, jeszcze raz spojrzałem na adres. Pismo nie należało ani do mamy, ani do Gemmy. Było… Męskie. Niechlujne, lekko koślawe. Tylko jedna osoba pisała “a” w tak specyficzny sposób. O nie, tylko nie…
   Odwróciłem kopertę i spojrzałem na nadawcę. Widniały tam inicjały J.D.X, co oznaczało tylko jedno: Josh Devine X-Project. Przekląłem cicho pod nosem i rozerwałem paczkę. W środku znajdował się krótki liścik, który od razu zacząłem czytać.
Mój najukochańszy Harry!
Tak mi przykro, że nie możemy spędzić Twych urodzin, na obciąganiu sobie nawzajem pod wpływem prochów, tak strasznie tęsknię! W ramach rekompensaty, przesyłam troszkę czegoś dobrego. Mam nadzieję, że wrócisz do mnie szybko. Moje łóżko jest takie zimne i puste bez Ciebie. Kocham xx Josh.
   Przełknąłem głośno ślinę. Po pierwsze, miałem przed sobą list od byłego chłopaka, naprawdę seksownego chłopaka, który jednak nie mógł równać się z Louisem. Z dwóch prostych powodów. Lou to najlepsza dupa pod słońcem i nie chodziło mu tylko o seks, jak to było w przypadku Josha. Po drugie: Patrzyłem właśnie na równe dwa kilogramy najczystszej kokainy. I nie miałem pojęcia, co z nią zrobić. Z jednej strony, troszkę na rozluźnienie nie zaszkodzi, ale… Nie! Obiecałem Louisowi, że to rzucę. Muszę dotrzymać słowa. Nie mógłbym tak po prostu okłamać kogoś, kogo kocham.
   Czym prędzej wpadłem do łazienki i podniosłem klapę sedesową. Z bólem spojrzałem na biały proszek, który wręcz wołał moje imię. Zacisnąłem powieki i gwałtownym ruchem wysypałem zawartość paczki do toalety. Następnie nacisnąłem guzik i patrzyłem, jak moje dawne życie spływa do kanalizacji. I wtedy poczułem niesamowitą ulgę. To był chyba pierwszy krok w rzucaniu mych uzależnień.
   Wyrzuciłem potargane opakowanie do kosza i wziąłem prysznic. Kiedy wysuszyłem włosy, stałem ponad pół godziny przed szafą, zastanawiając się nad ubraniem. W końcu padło na czarną koszulę, ciemne dżinsy i kamizelkę z tego samego materiału. Wsunąłem na nogi granatowe convers’y i zbiegłem na dół. Babcia widząc mnie, zagwizdała jedynie pod nosem, a ja posłałem jej ciepły uśmiech. Spojrzałem na zegarek. Było już po dwunastej. A więc mój prysznic nie trwał piętnastu minut? Brawo, Styles.
   Szybko nakryłem do stołu i przygotowałem sałatkę. Kurczak w piekarniku wyglądał znakomicie, nie mogłem przestać się wpatrywać w swe zacne dzieło kulinarne.
-Powiesz mi, kogo dziś gościmy? - usłyszałem głos babci i szybko odwróciłem się do niej przodem. Miała na sobie bardzo elegancką, granatową sukienkę z długim rękawem, z małym dekoltem wyciętym w serek. Siwe włosy spięła w koka, wyglądała znakomicie.
-Już niedługo się przekonasz - odpowiedziałem i równo z wybiciem godziny trzynastej, w naszym domu rozległo się pukanie do drzwi.
   Pobiegłem otworzyć i gdy tylko pociągnąłem za klamkę, jestem pewien, że dostałem mini zawał. Louis stał przede mną, w szarym płaszczu, spod którego wystawały kremowe rurki i białe trampki. W jego włosach było kilka płatków śniegu, na ustach gościł szeroki uśmiech, oczy iskrzyły mu szczęściem, a na policzkach widniały piękne rumieńce. Nie wahając się ani chwili dłużej, przycisnąłem swoje wargi, kosztując jego słodkich ust. Mimo, że widzieliśmy się dnia poprzedniego, już za nim tęskniłem.
-Dzień dobry - szepnął, gdy się od siebie oderwaliśmy. Przygryzłem dolną wargę i gestem dłoni zaprosiłem go do środka. Pomogłem zdjąć mu płaszcz, który potem zawiesiłem na wieszaku. Poprowadziłem go do jadalni, gdzie czekała babcia. Wpatrywała się w okno, ale kiedy usłyszała szelest, gwałtownie się odwróciła.
-Babciu, nasz gość właśnie przybył - powiedziałem, ukradkiem zerkając na Lou, który uśmiechał się delikatnie. Stephanie podeszła do nas szybko. - To Louis Tomlinson, mój… Mój chłopak.
   Babcia zerknęła na Louisa, po czym zawiesiła wzrok na mnie. Następnie rzuciła mi się na szyję i ucałowała w policzek, by następnie zrobić to samo mojemu ukochanemu.
-To cudownie, że mój Harold znalazł sobie kogoś tak uroczego! Witaj, Louis, niesamowicie miło cię poznać! - zawołała podekscytowana, a ja poczułem, że oczy zachodzą mi łzami szczęścia. Tak cholernie się bałem, że nas odrzuci.
-I wzajemnie, Harry bardzo dużo mi o pani opowiadał - powiedział grzecznie Lou, na co szturchnąłem go łokciem. - To dla mnie zaszczyt, poznać panią.
-Oh, przestań, mów mi po prostu Stephanie - rzekła babcia, puszczając oczko mojemu chłopakowi, a ja zamarłem. Czy ona naprawdę go polubiła? Naprawdę zaakceptowała mnie jako geja? Umarłem.
   Poszedłem do kuchni, by naszykować obiad, a gdy wróciłem, nie mogłem pozbyć się uśmiechu ze swojej twarzy. Babcia wypytywała Lou o studia, o pracę, o zainteresowania, uśmiechając się przy tym szeroko, jak jeszcze nigdy. Cieszyłem się, że złapali taki dobry kontakt. Że dwie najważniejsze osoby w mym życiu świetnie się dogadują. Czego chcieć więcej od życia?
-Haroldzie, chwaliłam się właśnie Louisowi, że jesteś znakomitym kucharzem, a on przyznał, że miał okazję spróbować. Chcesz mi o czymś powiedzieć? - zagadnęła, gdy właśnie kładłem kurczaka na stół, przez co zamarłem.
-Ee… No, bo wiesz. Moje urodziny i poszedłem z chłopakami, do klubu, no i ten, potem u Lou byłem na noc, no i wiesz… Śniadanie robiłem, jak na gościa przystało, odwdzięczyć się, no i ten… - zacząłem się jąkać, a Louis wsadził sobie do ust ziemniaka, byle nie wybuchnąć śmiechem.
-Żartowałam, kochanie. Ale Louis ma rację, uroczo się jąkasz - zaśmiała się, a ja zgromiłem tę dwójkę wzrokiem. Trafił swój na swego, no nie!
   To popołudnie należało do jednych z najlepszych. Nie kryłem szczęścia, że babcia akceptuje Lou i nasz związek. Teraz miałem tylko jeden cel w życiu: Sprawić, by on był równie szczęśliwy ze mną.
***
*Louis*
-No, Haz, rusz się! Nie mam całego życia, by czekać, aż zdecydujesz się, czy chcesz koszulkę w odcieniu indigo, głębokiego seledynu, czy… Eee, jak się nazywał trzeci?
-Dojrzała limonka, kochanie. Do tego jeszcze zastanawiam się nad tą w odcieniu sycylijskiej pomarańczy, lub tą w kolorze świetlistego turkusu. Jak myślisz? - powiedział Hazza, stojąc w przymierzalni, gdy ja po raz setny w ciągu ostatniej godziny uderzyłem głową w ścianę. I to niby ja jestem zniewieściałym gejem?! Bitch, please, zobaczcie Stylesa, który posługuje się nazwami kolorów, o których istnieniu nie miałem pojęcia.
-Jak dla mnie, kocie, to to jest po prostu ciemny niebieski, jasny zielony, ciemny zielony, pomarańczowy i jasny niebieski. Ale ja to ja. I wziąłbym tę ciemno zieloną, podkreśla Twoje oczy - rzekłem, starając się uspokoić, gdy usłyszałem chichot.
-To dojrzała limonka, szkrabie, dojrzała limonka - po tych słowach odsunął zasłonę, prezentując się w koszulce, która idealnie opinała jego umięśnioną klatkę piersiową. Uśmiechnąłem się szeroko na jego widok. - Sądząc po tym, że ślinisz się na mój widok jeszcze bardziej, niż zwykle, mniemam, iż ten T-shirt jest najlepszy, tak? - zagadnął, puszczając mi oczko.
-Wcale się nie ślinię! - podniosłem głos i na szczęście nikt nie zwrócił na to uwagi. Nie potrzebowałem dodatkowego przedstawienia. - Harry, to tylko koszulka, ładnemu we wszystkim ładnie, więc bierz, płać i chodźmy napić się kawy, bo zaraz usnę na stojąco - jęknąłem, a Hazza znów zachichotał.
   Jak powiedziałem, tak zrobiliśmy i teraz szliśmy przez galerię handlową, pijąc pyszne frappuccino i trzymając się za ręce. W Doncaster nie mógłbym sobie na coś takiego pozwolić. To stosunkowo małe miasto, w którym wszyscy się znają. Zaraz byłaby afera i wstyd, z którymi musiałaby zmagać się moja rodzina. A tu? Byłem anonimowy, mogłem robić to, na co miałem ochotę, bez skrępowania, że ktoś znajomy mnie zobaczy, bo wszyscy ludzie byli tolerancyjni.
-Wiesz, co było moim największym marzeniem, gdy tu przyjechałem? - zapytałem, a Harry spojrzał na mnie z zaciekawieniem w oczach.
-Co takiego?
-Móc być sobą, prawdziwym sobą. Spotkać wspaniałego mężczyznę, zakochać się w nim ze wzajemnością i móc iść z nim za rękę wśród tłumu ludzi. Bez strachu, krępacji, obaw. I wiesz, dzięki tobie, to marzenie właśnie się spełnia - powiedziałem, uśmiechając się szeroko.
-Oh, Louis… - szepnął Hazza, nagle zatrzymując się na środku chodnika. Jesteś aniołem, wiesz? Kocham cię i nigdy nie przestanę, pamiętaj o tym, dobrze? - rzekł spokojnie, a gdy przytaknąłem, on delikatnie musnął moje wargi swoimi.
   Nagle usłyszałem dźwięk przychodzącego połączenia. Czym prędzej wyjąłem telefon z kieszeni i widząc, że to Niall, szybko odebrałem.
-Cześć, Pay, co jest? - zapytałem wesoło, jednak po drugiej stronie nie odezwał się radosny głos.
-Mamy czerwony alarm. Zayn jest w szpitalu świętego Grzegorza, przyjedźcie jak najszybciej - powiedział i rozłączył się. Spojrzałem wystraszony na Harry’ego.
-Co? Co się stało?! - zaczął wypytywać mnie, gdy pociągnąłem go za rękę i wręcz wepchałem do samochodu.
-Zayn jest w szpitalu, nic więcej nie wiem - mruknąłem i ruszyłem z piskiem opon.
   Z reguły byłem bardzo dobrym kierowcą, jeżdżącym bezpiecznie i niestwarzającym zagrożenia na drodze. Byłem, do teraz. Przejechałem chyba wszystkie możliwe skrzyżowania na czerwonym i cudem jest, że jeszcze nie ściga mnie policja. Ograniczenie prędkości przekroczyłem już na parkingu pod centrum handlowym. Widziałem, jak Harry zaciska dłonie po bokach fotela, wbity w siedzenie ze strachu. Nie dziwiłem mu się, jechałem jak pirat.
   Gdy wreszcie zatrzymaliśmy się pod szpitalem, wypadliśmy z pojazdu i jak burza ruszyliśmy na izbę przyjęć. Podbiegłem do okienka i zacząłem zasypywać pielęgniarkę pytaniami.
-Kilkanaście minut temu trafił tu nasz przyjaciel, Zayn Malik, dziewiętnaście lat, urodzony w Bradford, mieszka w Londynie…
-Oddział Toksykologiczny, czwarte piętro, sala 432 - przerwała mi, a ja pociągnąłem Harry’ego do windy.
-Toksykologia? Boże, co on znów narobił - jęknąłem, uderzając czołem o zimne lustro. Gdy tylko znaleźliśmy się na odpowiednim piętrze, ile sił w nogach pobiegliśmy do danej sali.
   W środku siedzieli już Liam i Niall, a ich miny nie wskazywały niczego dobrego. Zayn leżał na łóżku szpitalnym, nieprzytomny, podpięty do kilkunastu aparatur. Automatycznie serce przestało mi bić na kilka sekund.
-Jezusie… Co się stało? - spytałem szeptem, ale Niall jedynie rozpłakał się i wtulił twarz w bok śpiącego chłopaka. Hazza momentalnie znalazł się przy nim i zaczął go pocieszać. Spojrzałem na Liam’a.
-Przedawkował. Wiedziałem, że trafił do naszej szkoły za dragi, ale nie podejrzewałem, że nadal w tym siedzi. Ktoś podrzucił mu mieszankę kokainy i jakichś leków, przedawkował. Byliśmy umówieni u niego o szesnastej. Dobijaliśmy się, ale nikt nie otwierał, jednak słyszeliśmy włączony telewizor. Niall się wystraszył i wyważyliśmy drzwi. Znaleźliśmy go nieprzytomnego w łazience. Gdybyśmy spóźnili się kilka minut, to…
-Ciii, Liam, spokojnie - szepnąłem, przytulając go. - Nie spóźniliście się, znaleźliście go i trzeba się z tego cieszyć. Nie ma co gdybać. Co z nim teraz?
-Miał płukanie żołądka, ale nadal nie odzyskał przytomności. Lekarze mówią, że jego stan jest stabilny, powinien obudzić się do trzech dni - powiedział przez łzy Niall, a ja kiwnąłem głową.
-Wszystko będzie dobrze, musi być - rzekłem, podchodząc do łóżka i spoglądając na bladą twarz przyjaciela. - Zayn, jesteś silny, słyszysz? Dasz radę, wyjdziesz z tego, razem wyjdziemy. Będziemy wszyscy przy tobie i nie pozwolimy ci się poddać.
   Przez następne dwie godziny po prostu siedzieliśmy w ciszy i wpatrywaliśmy się w Zayna. Co jakiś czas napotykałem spojrzenie Harry’ego. Wiedział, że jestem zły, w końcu on sam ćpał. Był świadomy, co o tym myślę. Jednak nie miałem siły, by się z nim kłócić. Najważniejszy był powrót Malik’a do świata żywych.
   Moje poplątane przemyślenia, po raz kolejny tego dnia zostały przerwane przez dzwoniący telefon. Zdziwiłem się, widząc imię mojej zacnej szefowej na wyświetlaczu.
-Słucham? - odebrałem, zerkając zdenerwowany to na Harry’ego, to na Niall’a. - Coś się stało, Dan?
-Przyszła tu jakaś dziewczyna. Twierdzi, że jest twoją siostrą - usłyszałem, a serce omal nie wyskoczyło mi z piersi.
-Co? Jak to?! Jak wygląda? - zapytałem, aby upewnić się, że nie zostałem z kimś pomylony.
-Trochę niższa od ciebie, proste blond włosy, ma na imię Lottie. - powiedziała, a ja niemal pisnąłem. - Podam jej twój adres, będzie u ciebie do pół godziny - rzekła Danielle, po czym podziękowałem jej i spojrzałem na Harry’ego.
-Co jest, Lou? - zapytał Loczek, patrząc na mnie z zaciekawieniem.
-Moja młodsza siostra będzie u mnie za pół godziny - szepnąłem, czując napływające do oczu łzy i wtedy poczułem dłoń Liam’a na swoim ramieniu.
-Jedźcie, my zostaniemy tutaj, aż Zayn się nie wybudzi. Jedźcie i wracajcie z dobrymi nowinami. Zasługujesz na to, Lou - powiedział mój przyjaciel i czym prędzej opuściliśmy budynek szpitala.
   Droga trwała zaskakująco szybko. Nim się zorientowałem, Harry już parkował pod moim domem. Wpadliśmy do środka jak burza, szybko ogarniając mały bałagan. Poprawiłem ubranie i włosy, oczekując przybycia mojej siostry. Loczek natomiast chodził w tę i z powrotem po salonie, zagryzając wargi. Nie mogłem uwierzyć, że moja mała siostrzyczka chciała mnie odwiedzić. Że udało jej się wymknąć z domu i przyjechać aż do Londynu. To było nieprawdopodobne.
-Denerwujesz się? - moje przemyślenia przerwał Harry. Spojrzałem na niego.
-Tak. Nie widziałem Lottie ponad rok, strasznie za nią tęsknię - szepnąłem, na co Loczek podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Poczułem jego usta na moich włosach i wtedy rozległo się pukanie do drzwi. Ruszyliśmy oboje, a gdy pociągnąłem za klamkę, zamarłem.
Zamiast niższej o głowe od Louisa blondynki o imieniu Lottie, ujrzał koszyk z dzieckiem i liścikiem przypiętym do rączki. Byliśmy zszokowani, nie wiedząc co zrobić przygarnęliśmy niemowlę do domu. Louis wziął się za otwieranie koperty, ja zaś wyjąłem dzieciątko z koszyku i poszedłem w stronę sypialni, po dłuższej obserwacji wywnioskowałem, że jest to chłopczyk. Ostrożnie położyłem go na łóżko, by się nie obudził i pobiegłem do salonu po duże poduchy, aby ułożyć wokół bobasa, by nie spadło z łóżka. Po wykonanej czynności, wróciłem do salonu...
-I co Lou?-zapytałem, uśmiech spowodowany obecnością tego małego stworzenia, powoli zanikał
-To jest moje dziecko Harry, przed wyjazdem z (miejscowość w ktorej mieszkal lou) byłem związany z Eleanor, raz uprawialiśmy sex i o to efekt. Eleanor w liście napisała, że miała już dość wyzwisk i plotek na jej temat, rodzice jej się wyrzekli tak samo jak mnie i za ostatnie pieniądze przyleciała do Londynu, by za wszelką cenę mnie odnaleźć. Wraz z listem dostarczyła wszystkie dokumenty, jestem wpisany jako biologiczny ojciec. Piszę również, żebym się nim zaopiekował wraz z tobą, nie wiem skąd ona o nas wie. Chcę wszystko zacząć od nowa i dlatego podrzuciła nam bobasa-opowiedział w skrócie Lou, po moich jak i zarówno Louisa policzkach spłynęły łzy współczucia dla dziewczyny.
-A jak nazywa się mały, ile ma lat/miesięcy?-zapytałem tuląc się do ukochanego.
-Ma na imię NATHANIEL Tomlinson i ma 8 miesięcy-odpowiedział brunet łapiąc mnie za rękę.
Z jednej strony to dobra wiadomość lecz z drugiej to odpowiedzialność. Zastanawia mnie jendo kto się nim zajmnie, Louis pracuje ja się uczę, musimy jakoś to pogodzić. Najlepiej byłoby gdybyśmy się przeprowadzili się do babci, pomogła nam przy dziecku.
-Dasz radę Louis ja pojadę do domu porozmawiać z babcią i po wyprawkę dla maluszka?
- No pewnie jedź.
Założyłem płaszcz i owinąłem szyje kominem i zszedłem na dół mimo wypitego wcześniej drinka wsiadłem do samochodu, jak najprędzej chciałem dostać się do domu, w drodze do domu złamałem wszystkie możliwe wykroczenia, nie minęły 10 minut jak parkowałem samochód w garażu.
Czekała już na mnie babcia była zaskoczona, że wróciłem do domu, bo myślała pewnie, że zostanę u Louisa.
-Babciu, mam do Ciebie sprawę- od razu zacząłem od setna sprawy.
-Louis został ojciec, w chwili kiedy byłem u Louisa, bo rzekomo miała przyjechać jego siostra, ktoś zapukał do drzwi i zamiast siostry Louisa, na wycieraczce leżał koszyk z dzieckiem wraz z kopertą.
-O najświetsza Panieńko-odezwała się starsza kobieta po czym dodała
-A jaka była zawartość koperty?- zapytała Stephanie
Po chwili namysłu odpowiedziałem
-Wszystkie dokumenty dotyczące malucha, akt urodzenia,książeczka zdrowia itp.
- I co teraz zamierzacie, zrobić z tą sprawą?
- Babciu właśnie nie wiem, nic nie wiem ja mam szkole Louis prace i studia i kto zajmie się małym i dlatego mam prośbę, po chwili zastanowienia w mojej głowie narodził się plan, czujesz się samotna w tak ogromnym domu prawda? Myślałem, by Louis przeprowadził się do nas, a ty jeżeli chciałabyś pomogłabyś nam z małym, to znaczy tylko na czas szkoły, jak Louis wróci z pracy od razu się nim zajmie, co ty na to?
-Jestem zaskoczona, oczywiście, że tak Haroldzie, w piwnicy jest twoje stare łóżeczko oraz fotelik do samochodu, leć szybko po fotelik i zamontowanie go w samochodzie i jedź po dziecko i Louisa.
-Dobrze, wiesz że Cię kocham-podbiegłem do babci i ją uścisnąłem.
- No dobra leć leć już.
Zeszłem do piwnicy po fotelik, a następnie przymocowałem go do tylniego siedzenia po czym pojechałem do TESCO po wyprawkę, zaparkowałem
samochód i ruszyłem w stronę, drzwi do supermarketu, przed wejściem do sklepu wziąłem ze sobą koszyk. Chodząc po sklepie nie wiedziałem co kupić Nathanielowi lecz po dłuższych rozmyślaniach, wyjąłem iPhone z tylnej kieszeni i zrobiłem listę zakupów
-Pieluchy
-Jakieś słoiczki z jedzeniem
-Herbatki
-Smoczek
-Butelki
-Ubranka

Ze sklepu wyszedłem z zapełnienionym po brzegi koszykiem, zapakowałem wszystko do bagażnika i odniosłem koszyk.
Chwilę później odpalaliłem samochód i pojechałem do mieszkania Louisa.
Po woli i pio cichu otworzyłem główne drzwi. Rozejrzał się do około lecz Louisa nigdzie nie było, coś mnie tkneło, by zajrzeć do sypialni gdzie spał mały Nathan. Wszedłem do sypialni, w której wcześniej no ten tego, widok który tam ujrzałem przyprawił mi łzy, łzy szczęścia, ujrzałem tam małego obok, którego, spał Lou. Położyłem się z drugiej strony i zasnąłem.
Obudził nas płacz dziecka, ale Louis mimo, że był bratem to i czasami swoim siostrą zastępował ojca i od razu wiedział jak uspokoić niemowlę. Gdy tylko mały zasnął pomogłem Louisowi się pakować. Wyciągnął dwie walizki z szafy i spakował wszystkie swoje rzeczy.
Pomogłem mu wszystko znieść do samochodu, po kilkunastu minutach trudu związanym zniesieniem i zapakowaniem walizek do samochodu wróciliśmy po ostatnie-dziecko,  które dawało wiele radości i uśmiechu.
Wszedliśmy ponownie do mieszkania, Louis owinął małego grubym i ciepłym kocem i zniósł do samochodu, asekurowałem go. Gdy Louis włożył dziecko do fotelika usiadł na przodzie i ruszyliśmy, jechałem bardzo ostrożnie, po pól godzinie jazdy dotarliśmy do domu babci. Zaparkowałem auto w garażu gdzie czekała na nas babcia mówiąc nam o jakieś niespodziance. Gdy tylko babcia zobaczyła słodko śpiącego małego, po płyneły jej łzy.
-Mój prawnuczek-powiedziała
Po czym wyjąła go z fotelika i weszła razem z nami do domu, przekroczyliśmy
próg domu, a tam czekała na nas wcześniej wspomniana niespodzianka. Ku zdziewieniu ujrzeliśmy naszych przyjaciół, prócz jednego- Zayna, który leżał w śpiączce.
-Ciiiiii-odparł Louis po czym palca wskazującego położył na ustach.
-Chłopcy pomogli zrobić mi lekkie przemeblowanie, zlożyli łóżeczko i ustawili je w twojej nowej sypialni-opowiedziała babcia uśmiechając się pod nosem, po czym dodała
-Chodzcie za mną!
Nie wiedząc co nas czeka, poszliśmy za kobietą
-Otwórzcie drzwi-odparła
My zaś wykonaliśmy jej polecenie, to było dziwne, babcia od małego nie pozwoliła otwierać tych drzwi, szczerze mówiąc nigdy nie wiedziałem co się tam znajduje. Ujrzeliśmy tam wielgaśne łóżko, obok którego znajdowała się łóżeczko, w lewym narożniku stała narożna duża szafa i komoda.
-Od tej pory jest to pokój twój, Louisa  i mojego prawnuczka-zaśmiała się cierpko
W tamtej chwili nie wiedziałem co powiedzieć, poszedłem do babci i ją uściskałem, Lou zrobił to samo.
-Zatkało mnir babciu, nie wiem co powiedzieć.
-Najlepiej jak nic nie bedziesz mówił i położycie małego do jego łóżeczka.
Po wykonanej czynności, wszyscy poszliśmy do jadalni i usiedliśmy. Na stole czekały na nas różne pyszności.
Na szczęście był to już piątek. Chłopaki zostali na noc.
Liam z Niallem poszli spać do mojego BYŁEGO pokoju, a ja poszedłem spać ze swoim ukochanym.

LIAM

Wykąpałem się i poszedłem do pokoju, gdzie czekał na mnie Niall, który wykonał tą samą czynność wcześniej, położyliśmy się na jednym łóżku, wiem nie powinienem dawać nadzieji Niallowi, ale cóż, bardzo mnie prosił.
-Niall śpisz?-zapytałem ciągnąc go za ramienie
-Nie-warknął
-To dobrze muszę z tobą porozmawiać, otóż, ja i Daniell no wiesz, a ty mnie ten tego, ale ja nie jestem ten, którego powinneś kochać, nie wiedzisz tego jak Zayn bardzo cierpi z tego powodu, nie widzisz jak on cierpi, nie widzisz jak on........
CIĘ KOCHA!!!
-Coooo?-przerwał Niall
-Tak on cię kocha i potrzebuje, ale teraz chodźmy spać.

NIALL

Myślałem o tym całą noc, że co Zayn cię kurwa kocha, to nie możliwe to ja się w nim bujałem przez rok, on nawet nie zdawał sobie z tego sprawy.
Dlatego zacząłem z Liamem, by zapomnieć o Zaynie, czasem zastanawiałem  się co byłoby gdyby on kocha mnie, teraz te myśli mogą stać się rzeczywistością, może  Liam mówi prawdę i chcę naszego szczęścia?
Musze o to szczęście zawalczyć.

****

LOUIS

Obudził mnie Harry swoim chrapaniem, dzisiejsza i pierwsza noc z dzieckiem minęła spokojnie bez żadnych płaczów i wstawania do niemowla. Zszedłem na dół, babcia Harrego przywitała mnie gorącą kawą, po wymianie kilku zdań, ujrzeliśmy jak w naszą stronę zbliża się Liam i Niall.
- Jak minęła noc?-zapytał Liam, po czym usiadł do stołu
-A dobrze, a u was jak było xd-zapytałem śmiejąc się pod nosem, po ogarnięciu mojego żartu dostałem odpowiedź.
-A no działo się, działo-odparł Niall uśmiechając się cierpko.
LOUIS

Usłyszeliśmy, kolejny charakterystyczny dźwięk skrzypiacych schodów, był to Harry, był zaspany, ale i tak dalej wyglądał sexownie. Stephanie na śniadanie zaserwowała nam naleśniki
Po skonsumowaniu, usłyszeliśmy płacz dziecka, Stephanie wraz z Harrym pobiegli na górę, ja zaś wstawiłem czajnik, by przygotować herbatkę rumiankową. Wyciągnąłem butelkę z górnej szafki do której, Harry pochował wszystkie rzeczy małego:
-Słoiczki
-Herbatki
-Smoczki
-Buteleczki
Jak wcześniej wspomniałem Wyciągnąłem buteleczkę i wysypałem dwie łyżeczki herbatki, po czym zalałem do połowy butelkę wrzątkiem, a drugą połowę zimną wodę, by herbatka była w sam ram do spożycia. Gdy wszystko wykonałem poszedłem na górę, zanieść płyn. Niemowlę pochłonęło całą ciecz i się uspokoiło. Po chwili wszyscy zeszli na dół.
-Ubierajcie się i wyjazd na zakupy, musicie kupić nowy fotelik, wózek itp-odparła babcia. Po chwili poszła do swojej sypialni. Wróciwszy z pokoju, zza pleców wyciągnęła białą kopertę.
-To, powinno wystarczyć na wszystko-powiedziała babcia, po czym podeszła do Harrego i wręczyła mu kopertę.
-Babciu przestań, to miało być na twoje wesele, no ale cóż
-NIE PRZYJMĘ TEGO
-Ale oczywiście,że przyjmiesz.
Po krótkim tekście Harry przyjął kopertę.

                                 ........

HARRY:

Pojechaliśmy do najbliższego centrum handlowego kupiliśmy to co było najważniejsze. Mimo tego, że lubiłem zakupy to dzisiejszy dzień należy do męczących. Wróciwszy  do domu zastaliśmy obiad na stole, małego w łóżeczku.

                             The end

Początek zerżnięty z pewnego opowiadania

wtorek, 17 grudnia 2013

niedziela, 15 grudnia 2013

One shot- True Story

Ta historia zdarzyła się na prawdę, i do tej pory trwa co będzie dalej zobaczcie sami..... (Historia nie dotyczy Louisa Tomlinsona i Harrego Stylesa, tylko dwóch pewnych chłopaków, zostały tylko zmienione imiona i miejscowości)

Louis:

Wraz z Analeną i Kinga pohechaliśmy do kina na Dance Street 4, czy coś takiego, ale najpierw pojechaliśmy do sklepu Vansa oddać na gwarancje trampki, po czym wybraliśmy się na przystanek tramwajowy. Jak wiecie dziewczyny nie potrafią obsługiwać się wynalazkami takimi jak automat z biletami i jak zwykle wszystko spoczeło na mojej głowie. Wybrałem dla nas trzy bilety ulgowe, a następnie poszliśmy na konkretny przystanek. Analena wskazała palcem na dwóch idących chłopaków, ubranie oraz charakterystyczne zachowanie odbiegajace od norm wskazywało, że to para homosexualistôw. Szczerze powiedziawszy też byłem tej samej orientacji ale za wszelką cenę chciałem się ukryć, nie myśleć o tym. Analena i Kinga z która byłem w związku wiedziała, że jestem bi i szanowała to. Gdy tylko dwójka mężczyzn przeszedła koło nas od razu popatrzyłem się krzywo i zmierzyłem jedno z nich tego niższego.
Następnego dnia wszedłem na portal randkowy dla gejów, dostałem nową wiadomość, hmm ciekawe od kogo, zastanawiałem się. Najechałem kursorem na kopertę i po dwukrotnym wciśnięciu prawego przycisku w myszy otworzyły mi się wszystkie konserwację. Jedna się wyróżniała z tego powodu, że była nowa.
"Cześć nazywam się Harry, wczoraj się minęliśmy na przystanku tramwajowym, poznamy się?"
Gdy tylko przeczytałem wiadomość od rzekomego Harrego wziąłem się za odpisywanie, nie wiedziałem od czego zacząć, jak to sformułować, ale jakoś dałem radę i odpisałem...
"Hejka, miło mi jestem Louis, tak rozpoznałem Cię po zdjęciach skąd jesteś?".
Na odpowiedź nie musiałem zbytnio długo czekać, ponieważ pojawiła sie ona natychmiast. Po dłuższej rozmowie, zaczęliśmy pisać jak kumple, jak dwaj koledzy z podwórka, ale dowiedziałem sie też, że jest zajęty i ten chłopak z którym był to był jego partner, zbytnio mi to nie przeszkadzało. Harry mieszkał 15km ode mnie, ja mieszkałem w centrum Londynu, a Harry w Stanford.
Po kilku dniach rozmów, w końcu Umówiliśmy się na kawę. Jako najbardziej rozpoznawalny punkt w Londynie wybrałem Picadily, tam właśnie mieliśmy się spotkąć, nie mogłem doczekać się czwartku, dziś dopiero niedziela, a my umówieni jesteśmy dopiero na czwartek, nie potrafiłem się skupić, ale jakoś wytrzymywałem.
Czwartek właśnie nadszedł czekałem wcześniej w uzgodnionym miejscu, Harry był punktualnie. Przywitaliśmy się i wybraliśmy się na spacer po pobliskim parku miejskim, spacerowaliśmy bez końca bez wyznaczonej trasy i na okrągło  rozmawialiśmy, z każda spędzone godzina z Harrym dowiadywałem się o nim co raz węcej i więcej. Jego szmaragdowe oczy i głowa pełna loków sprawiały, że chcę go spróbować, posmakować jego ust, tak wiem miał chłopaka to co z tego xd ........ Mniejsza o to......
Po wspólnym spędzonych dniu, odprowadziłem mojego towarzysza na pociąg.

Kilka dni później,,,,

Przec cały czas korespondowałem z Harrym, i w penym momencie chłopak zapytał co robię w sobotę, na co ja odpowiedziałem, że pewnie będę się nudził. Chciał się spotkać kolejny raz, pomimo tego, że ma chłopaka, będzie ponownie w Londynie, ponieważ ma osiemnastkę kolegi tutaj-hmmm trochę dziwne, no cóż zgodziłem się i ponownie umówiłem się z nim na spotkanie, tym razem o trochę późniejszej porze, bo o 21 ale w innym miejscu teraz na kolei.
Jak zwykle był punktualny, był ubrany eleganco jak to na osiemnastke przystało. Znając te pobliskie tereny zaprowadziłem go na pod wiadukt, była to świetna miejscówka, można tam gdzieś usiąść itp. 
Gdy dotarliśmy na miejsce od razu spoczęliśmy, siadając na betonie, Harry dziwnie się Zachowywał, pewnie było to spowodowane kilkoma pieśni bądź kiliszkami alkocholu innej postaci, no cóż jak już wcześniej mówiłem chciałem się wpiać w jego usta. Styles-tak miał na nazwisko, przysuwał się cały czas w moją stronę, gdy tylko znajdował sie kilka milimetrów ode mnie wstał i poprosił o wstanie, uczyniłem to natychmiastowo nasze twarze dzieliły raptem nie cały centymetr, Harry zbliżył się jeszcze bliżej, jak bylo to możliwe i wpiął się we mnie swoimi ustami. Calowaliśmy się bardzo długo nie pamiętam ile ale wiem napewno, że sporo. Odprowadziłem go do restauracji, w której była urządzana impreza i wróciłem do domu, przez cały okres siedzenia w domu pisałem z nim SMS aż w końcu uciekłem z domu o godzinie drugiej w nocy, by spotkać się z nim ponownie...
Spotkaliśmy się w tym samym miejscu co poprzednio, nie było gry wstępnej od razu zaczęliśmy się całować, czułem się tak beztrosko, czułem, że jestem pod czyjąś opieką, minuty leciały jedna po drugiej, nie zwracaliśmy na to uwagi. Gdy tylko okazało się, że jest godzina czwarta, od razu wzięliśmy się w garść i pożegnaliśmy się, ja poszedłem w swoją stronę, a on w swoją. Zostało to pomiędzy nami, Harry nie chciałam, żeby to się rozpowieszchniło.

Jesteśmy w stałym kontakcie piszemy facebooku, albo siedzimy na skype bądź na FaceTime, jest nam dobrze. Nam nie wiem co na to on, ale mi tak. Podczasz dzisiejszej rozmowy Harry powiedział, że rozstał się z chłopakiem, na początku było mi przykro, ale pózniej miałem zajawkę na twarzy. W czwartek Umówiliśmy się na zakupy. 

Od: Louis Tomnlinos

"W której galerii są, najlepsze toalety"

Wysłałem SMS nie wiem czy powinienem, ale jak walczyć to walczyć
Po kilku sekundach oczekiwania dostałem odpowiedź

Od: Harry Styles
"W Renomie, a co chcesz przetestować?"
Na mojej twarzy pojawił się banan, uśmiechnąłem się od ucha do ucha. W pewnej chwili nie wiedziałem co odpisać, ale po krótkim namyśle wysłałem odpowiedz poprzez SMS

Do: Harry Styles

"Tak"

Powymienialiśmy się jeszcze słodkimi i czułymi słówkami, ale przenieśliśmy się na FaceTime. Rozmawiało nam się bardzo przyjemnie, było już późno, a jutro mam szkołe, ooooo nieeeee. Pożegnaliśmy się i poszliśmy spać.

Kolejnego dnia pisaliśmy na każdej lekcji,o jakis głupotach......

Nastał już czwartek, te 3 dni dłużyły mi się nie miłosiernie, ale jakoś wytrzymałem. Spotkaliśmy w znanym centrum handlowym, któremu reklamy robić nie będę. Po przywitaniu weszliśmy do środka, ujrzeliśmy tam ogromną choinkę, zapomniałem dodać przepiękną choinkę, wyjechaliśmy po schodach na piętro wyżej do mojego ulubionego sklepu (H&M), Harry wybrał mi kilka rożnych koszulek, ja zaś wybrałem sobie plecak, jak wyżej opowiedziałem poszliśmy gdzie??? Do toalety xd :D
Bez szczegółów.......

Dowiedziałem się, że Hazza- tak go nazywałem, rostał się z chłopakiem, był to mój najlepszy dzień w moim życiu. Fakt przykro mi było, ale wiedziałem, że ja dam mu wiecej szczęścia i miłości.

Kilka miesięcy pózniej.....

Jesteśmy razem i jesteśmy bardzo szczęśliwi widzimy się kilka razy w tygodniu. Dajemy jakoś radę, nie narzekamy, miałem szczęście, nigdy nie miałem takiego szczęścia jak dotąd.
MAM DLA WAS TAKĄ MAŁĄ SUGESTIE, WALCZCIE O SWOJE SZCZĘŚCIE, NAWET PO TRUPACH WAŻNE ŻEBYŚCIE WY BYLI SZCZĘŚLIWI :*

sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział VI- Dreams come true

***

Louis:

Obudził mnie Harry przejeżdżający powolnym ruchem po moim torsie.
-Oops, obudziłem Cię przepraszam-powiedział Harry z lekkim wyrzutem sumienia
-Przestań Hazz, chciałem Cię znów ujrzeć-odpowiedziałem wpinając się w jego usta
Przeciągnąłem się pary razy po czym ziewnąłem porządnie, przytuliłem się do Stylesa, usłyszałem jakieś dźwięki dochodzące z dołu, otworzyłem drzwi i krzyknąłem "Cooooo?"
Po jakiś czasie otrzymałem odpowiedź. Jak zwykle Harry był nago- typowe dla tego osobnika, kazałem ubrać mu boxerki. Zeszliśmy na dół, a tam doznałem szoku Niall uważający się za heteryka, siedział na kolanach Zayna, po prostu szok.
Harry uśmiechnął się leciutko, wiedząc o tym wcześniej, Niall był najlepszym przyjacielem Harrego, dlatego podejrzewałem, że coś wie.\
-To wy wy wyyy.... jeeesteście razem?-zapytałem z chrypką
-Jeszcze nie-przytaknęli w jednym czasie, po czym zaczęli się razem śmiać, hmmm trochę podejrzane.
Zobaczyłem, że Andy i Liam coś pichcą zastanawiałem się co. Aż w końcu podali na stół zapiekanki.
Wszyscy w szóstkę usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy konsumować, mi oraz wszystkim bardzo smakowało.
Po kilkudziesięciu minutach jedzenia i rozmawiania, powiedziałem, że musimy jechać do domu wekeend się kończy, a Harry i Niall muszą się uczyć na zaliczenie.
-Ale rozważycie tą propozycję? wczorajszą?-spytał Andy, mający w głosie trochę smutku
-Oczywiście!!!-odpowiedział Harry.
Poszliśmy na górę zabrać nasze rzeczy, wsiedliśmy do samochodu, stojącego na przeciwko domu i pojechaliśmy.....


***


Harry:

Dojechaliśmy do domu, cały czas myślałem o zamieszkaniu z Liamem i Andym, był to świetny pomysł ale nie wiedziałem co na to Louis, Niall i Zayn. Nagle wyskoczyłem z zapytaniem do nich co robimy z tej sprawie, spojrzeli na mnie jak na morderce...jak bym zabił Kevina Louisowi, ale nie mogłem tego zrobić bo ktoś już za mnie to zrobił :)
-To jak przyjmujemy propozycje Liama i Andiego?-zapytałem spoglądając na zegarek.
-Myślę, że tak-odparł Louis puszczając mi oczko.

                         ***

Kilka lat później...........

Harry:

Kto, by pomyślał, że wszystko się tak potoczy, dalej jestem z Louisem, Liam z Andym, a Niall z Zaynem. Mieszkamy razem u Liama, jesteśmy szczęśliwi. Z Louisem czekamy na papiery adopcyjne, staramy się o adopcję. Każdy ma swoją pracę, którą bardzo kocha, jednym słowem w naszym domu panuję miłość.

Trzy miesiące później......

Właśnie przyszedł listonosz, który trzymał coś w ręku, nagle zapytał:
-Czy Pan Louisem Tomlinson i Harry Styles?
-Tak to my-odpowiedzieliśmy, byłem bardzo zdenerwowany, bo nie wiedziałem co może znaleźć się w kopercie
Nagle listonosz, który stał w drzwiach właśnie wyszedł, serce biło mi coraz szybciej.
-No otwieraj Louis, szybko-krzyczałem zdenerwowany
W końcu Louis trzymający kopertę, flegmatycznie ją otwierał, napisane było tam, że nasza prośba o adopcję dziecka została rozpatrzona pozytywnie, i w dniu jutrzejszym odbędzie sie wizytacja, będą oceniać warunki do życia itp.
Nie mogliśmy już się doczekać jutrzejszego dnia, ale on tak szybko nadszedł, odwiedziły nas dwie przesymatyczne Panie, które wypytywały się o różne rzeczy. Zaparzyłem im herbaty, po oglądnieciu mieszkania, zasiedliśmy do stołu. Po kilkunastu minutowej rozmowie, oby dwie Panie wyszły, mówiąc, że dobrze wypadliśmy....

Kilka tygodni pózniej......

Wraz z Lou wybraliśmy się do domu dziecka, by dokonać wszystkich formalności i zabrać chłopczyka na weekend, miał 3 lata i nazywał się Larry, nie miał nikogo, gdy miał rok rodzice zginęli wypadku, a innej rodziny nie miał.
Dyrektorka poszła po chłopca, wspólnie z małym wsiadliśmy do samochody i pojechaliśmy do domu. Był słodziutki i to bardzo, Niall i reszta cieszyli sięz naszego szczęścia, Larry miał przygotowany pokój koło naszej sypialni, przygotwywaliśmy go przez kilka tygodni, odpowiednio pomalowaliśmy i kupiliśmy różne miśki, zabawki i ubranka. Gdy tylko podjechaliśmy do domu czekali na na chłopcy, którzy nie mogli się doczekać pobytu małego u nas. Larry był trochę wstydliwy gdy zobaczył ich wszystkich, nas zna dłużej widzieliśmy się już kilkanaście razy, dlatego też się z nami oswoił. Jak na trzylatka był bardzo inteligentny. Od razu po wejściu do domu    poszliśmy do pokoju małego i położyliśmy go spać, ponieważ była już dwudziesta. Na jutro mamy cały dzień zaplanowany i podporządkowany dla Larrego.

Noc była bardzo spokojna, bez płaczów czy innych incydentów. Oby dwoje spaliśmy, ale nagle przyszedł do nas mały i wszedł na łóżko i położył się między mną, a Louisem, byłem pewien, że poradzimy sobie z biciem rodzicem. Nastał ranek, ja wstałem wcześniej, jak zwykle Louis jeszcze spał ale tym razem z naszym małym. Zszedłem na dół, ku mojemu nikogo tam nie zastałem. Miałem większe pole do manewru, przygotowałem sobie miejsce pracy i wziąłem się do robienia śniadania. Dla małego kupiliśmy płatki na mleko, a dla reszty przygotowałem jajecznicę. W trakcie krojenia cebuli jak i zarówno kiełbasy ujrzałem całego zaspanego Larrego, który mrużył oczy i tarł je, zrobiło mi się ciepło na ten widok. Podszedłem do niego, złapałem go za rączkę i posadziłem go przy stole. Zagrzałem mu mleko, wlałem je do miski po czym wsypałem płatki. Jadł, aż mu się uszy częsły, mógłbym patrzeć tak na niego cały dzień, nagle zbiegli się wszyscy i udzieli przy stole. Mały się zaklimazytował i wygupiał się wraz ze swoimi wujkami, był szczęśliwy, było to po nim widać. Po konsumpcji wygoniłem wszystkich na górę, by się ogarnęli dlatego, że zaraz powinniśmy wyjść nikt nie wiedział o co chodzi tylko ja z Lou, mieliśmy dla Larrego niespodziankę Nino dla reszty.

Kilka minut później......

Wszyscy byliśmy gotowi, było ciepło jak na grudzień po mimowiatru. Rozdzieliliśmy się na dwa samochody, ja z Larrym i Louisem, a drugim samochodem pojechała cała reszta naszego ZIP SKŁADU. Liam i reszta jechali za nami, nie wiedzieli gdzie ich wywieziony, ale pojechaliśmy do parku rozrywki, każdemu tego brakowało, roller costery, diabelskie koła inne atrakcje, po kilkunastu minutach dojechaliśmy na miejesce. Spędziliśmy czas bardzo w sympatycznej amosferze, mały był bardzo wesoły i pełen energi. Po kilku godzinach zabawy wróciliśmy do domu, zamówiliśmy pizzę i tak spędziliśmy wieczór, mały był tak zmęczony, że usnął w samochodzie, od razu tylko jak dojechaliśmy poszedłem go położyć spać, a my z chłopakami spędziliśmy wspólny wieczór. Trochę się pośmialiśmy  i trochę powygłupialiśmy, a następnie poszliśmy spać. Nie mogłem znieść myśli, że Larry będzie musiał opuścić nasz dom, dzięki niemu tętniło tu życie, zapomnieliśmy o codziennej motonomi.
Dziś ponownie chłopczyk przyszedł do nas w nocy i wpakował się między nami. Brakowało mu ciepła rodzinnego, za każdym razem jak tylko na niego spoglądałem jak słodko śpi, wmawiałem sobie ze za wszelką cenę dam mu to ciepło rodzinne na, które zasługuje, każdy zasługuje na dom, na miłość, na ciepło domowe. Larry mocno mnie przytulił i zasnął. Po rozmyślnianiu w końcu poszedłem spać. Obudziłem się o 10, Louis który śpi zawsze do 13 wstał wcześniej, mały dalej spał wtulony do mnie, chciałem się uwolnić z tego uścisku, by móc zejść na dół i przygotować śniadanie, udało mi się bez budzenia małego, Zszedłem na dół, a tam totalny szok. Louis, który nigdy nie robił prawie niczego w kuchni prócz zmywania naczyć xd wziął się za gotowanie, na stole znajdowały się siedem nakryć dla każdego, na środku znajdowały się ciepłe bułeczki, masło, wędliny oraz wszystko co było w lodówce i co nadawało się na kanapki. Pomogłem trochę swojemu misiaczkowi. 
Nagle usłyszałem płacz, który postawił każdego na nogi, szybko z Lou pobiegliśmy na górę.
-Larry nie płacz już jesteśmy- powtarzałem, mały się przytulił do nas oby dwóch i powiedział "tatuś Harry" i "tatuś Louis", a także powiedział, że chcę zostać z wujkami, było to urocze, ale wraz z Louisem wytłumaczyliśmy mu wszystko. 
Po śniadaniu zapakowaliśmy się do samochodu i pojechaliśmy zawieźć małego. Mały zaczął płakać ponownie ale Louis, który był na siedzeniu pasażera jakoś go uspokoił, na szczęście, byliśmy już na miejscu trudno nam było się z nim rozstawać, mi i Tomlinsonowi pękło serce na pól, gdy tylko wchodziliśmy do samochodu zawołała nas Pano dyrektor i zaprosiła nas do swojego gabinetu, powiedziała nas, że góra dwa tygodnie, będzie po wszystkim i wypadniemy pozytywnie będziemy mogli zabrać małego już na zawsze z domu dziecka, bardzo się ucieszyłem, powiedziała nam też, że Larry będzie miał wizytę psychologa dziecęcego, który będzie się wypytywał jak było u nas przez dwa dni.

Już za dwa dni gwiazdka, a my nie dostaliśmy żadnego telefonu z domu dziecka, z każdego dnia popadałem w jakąś paranoję, codziennie sprawdzałem telefon, meile ale nie było nic od dyrektorki. Louis zaproponował ubierania choinki, w między czasie gdy Liam, Niall, Andy i Zaynem byli w pracy ja z Louisem pojechaliśmy na targowisko po żywą choinkę, wybraliśmy największą jaką mieli i po dotarcia do domu od razu zaczęliśmy ją ubierać nagle, w czasie ubierania choinki zadzwonił dzwonek do drzwi, poszedłem otworzyć, ujrzałem tam Panią dyrektor oraz naszego małego skarba Larrego, przepraszam, że nie uprzedziłam wizyty ale chciałam wam zrobić niespodziankę na święta. Mały gdy nas ujrzał od razu rzucił się na nas i zaczął nas tulić było to niesamowite doznanie, którego nie zapomnę do kina swojego życia. Zostaliśmy rodzicami. Pani Defor to znaczy dyrektor, tak miała na nazwisko pogratulowała nam, że wypadliśmy tak dobrze pożegnała się z małym i wyszła, a my zaś z małym szkrabem zaczęliśmy ubierać choinkę, widziałem ten blask w jego oku jak bardzo był szczęśliwy jak i my.

KTO BY POMYŚLAŁ, ŻE WSZYSTKO SIĘ TAK POTOCZY, ŻE BĘDZIEMY JESZCZE RAZEM, ŻE BĘDZIEMY MIEĆ DZIECI, MARZENIA SIĘ SPEŁNIAJĄ TYLKO TRZEBA IM POMÓC, ODWAŻYÇ SIĘ MA TEN PIERWSZY KROK.....,

*****************
I mamy już koniec, co o nim sądzicie proszę o komentarze, ufff bardzo przepraszam za takie opóźnienie, ale teraz mam zbyt dużo na głowie wybaczcie ..... Następne opowiadanie już      
wkrótce zapraszam

ZAPRASZAM RÓWNIEŻ:
*na mojego twittera- @vizaviswag
*na mojego aska-www.ask.fm/vizavii
* na mojego instagrama- nazwa: vizavii






sobota, 30 listopada 2013

Rozdział V-Whether it ever will okay?

W kuchni, otworzyłem, lodówkę i wyjąłem, kilka produktów, by przyrządzić, nam obiadośniadanie, wyjąłem, jajka, mleko, wędlinę i cebule. Wszystko rozłożyłem na bladzie. Z górnej szafki wyjąłem deskę do krojenia i wziąłem się do krojenia cebuli. W między czasie postawiłem patelnię na gazie i wrzuciłem do niej łyżkę masła by się rozpuściło. Po krojeniu cebuli, wrzuciłem ją na patelnię, by się zezłociła i wziąłem się za krojenie w kosteczkę szynki, którą później także wrzuciłem na patelnię. Zapachy z kuchni przyprowadziły do mnie Louisa, który obserwował mój każdy ruch. No i ostatnia faza przyrządzania jajecznicy. Wbijanie do miski jajek i wlewając trochę mleka, po czym trzeba to wymieszać i wlać na patelnię.


***


-Pycha , nie wiem jak ty to robisz Harry, po prostu przepyszne-powiedział Louis, z buzią pełną jajecznicy
-Dziękuje-odpowiedziałem również jedząc, ale bardziej kulturalnie jajecznicę
Po mieszkaniu rozległ się dzwonek do drzwi, na szczęście był to Niall, który właśnie wrócił ze szkoły. Był jakiś markotny, więc zapytałem:
-Co się stało Niall-zapytałem uśmiech, spowodowany słowami Louisa, zanikł
-Harry, szukali Cię dziś w szkole, jakiś dwóch wysokich i dobrze zbudowanych mężczyzn i pytali się o Louisa, boję się o Ciebie-powiedział irlandczyk zasiadając z nami przy stole.
-Cooo?-przerwał nam Louis
-Jak wyglądali Niall mów-dodał wkurzony Tomlinson
-No więc yyyy jeden z nich miał tatuaż na nadgarstku....
-Jaki???, mów
-Kod kreskowy-odpowiedział wystraszony blondyn
-O kurwa, to oni Harry, musisz zniknąć Harry, bo stanie ci się jakaś krzywda
-Gdzie mam zniknąć, zostaję z tobą będę ostrożny, dobrze uspokójmy się i dokończmy jajecznice-powiedziałem podając talerz z jajkami Niallowi


***


W mgnieniu oka zobaczyłem przez okno, że nastała już noc, siedzieliśmy w trójkę w salonie i oglądaliśmy jakieś filmy, aż w końcu wszyscy zasnęliśmy koło siebie, bałem się, okropnie się bałem co będzie dalej, walczyłem z myślami, nie wiedziałem co robić jak się zachować. Nastał poranek, wstałem jako pierwszy Louis i Niall jeszcze spali, na dodatek koło siebie xd moje dwa gejuchy, poszedłem jak zwykle do kuchni, by wstawić czajnik na wodę i zrobić kawusie dla bruneta i blondyna, po czym skierowałem się w stronę łazienki na poranną toaletę. Zastanawiałem się co Niall robi jeszcze w domu, przecież dziś trzeba iśc do szkoły, ale go nie obudziłem, widziałem jak był zmęczony i zmartwiony obecną sytuacją, postanowiłem im to nagrodzić, wiem że głupi pomysł ale zamówiłem pizze, gdy doręczyciel pizzy wszedł na górę i zapukał do drzwi w tym momencie chłopcy się obudzili.-mhmmm pizza-powiedzieli wpólnie, po czym usiedli do stołu-Skąd wiedziałeś na co mam ochotę-odparł Niall-I ja-dodał Louis-Hmmm nie wiem-odpowiedziałem wzruszając ramionamiDziś tego dnia nikt nie zniszczy, wmawiałem sobie i też tak się stało, spędziliśmy go razem wspólnie, na śmianiu się, oglądaniu filmów, zamówiliśmy chińskie jedzenie i dzień w jakiś sposób minął, nudziła mnie ta monotonia cały czas to samo, chciałem się wyrwać, zrobić coś szalonego..


***


Ktoś zapukał do drzwi byli to dwaj mężczyźni i wtedy się zaczęło.....
-Zastrzel go, to on, Harry Styles-krzykną jeden z mężczyzn wskazał na mnie, a drugi chciał wypełnić jego polecenie.
Nie wiedziałem co robić, nie wiedziałem gdzie jest Louis i Niall, po chwili się zjawili, mieli coś w ręku, były to pistolety, Niall nie potrafił się posługiwać takim sprzętem i strzelał na opak, Louis to już inna bajka, miał celność-sokole oko. Wycelował na jednego z nich, Tomlinson za pierwszym razem trafił w głowę, tym samym pozbawiając go życia. Drugim zajął się blondyn trafił go dwa razy w klatkę piersiową. Oby dwaj zmarli na miejscu, skuliłem się i zacząłem płakać jak niemowlę. Wszystko działo się tak szybko, oni chcieli mnie zabić, powtarzałem sobie.
-Harry nic Ci nie jest-zapytal Louis
-Nie, co zrobimy z ciałami?-zapytałem
-Wywieziemy do lasu i zakopiemy-wtrącił się Niall
-Musimy poczekać do wieczora, teraz do za duże ryzyko-powiedział Lou
-Halo, halo, zadanie wykonane?-dźwięki wydobyły się z kieszeni zastrzelonego, po przez radio
Wpadłem na pomysł i odpowiedziałem tak, Louis rozpoznał głos szefa, a ja wyjąłem radio z kieszeni, nacisnąłem guzik i powiedziałem
"Halo zgłaszam się, tak wykonane"
Zmieniłem trochę głos, po chwili radio odezwało się ponownie.
"Świetnie, bądźcie zaraz na Britxon, rozliczymy się"
Louis, zabiję tego drania, będę miał już święty spokój, w jego głowie pojawił się plan, był świetnym strzelcem, poprosił o pomoc nas i swojego przyjaciela Zayna, który tez miał już swoje za uszami jak i Louis.


***


Pojechaliśmy na wcześniej umówione miejsce tz. Britxon. Louis z Zaynem przygotowywali się na dachu. Ja z Niallem przebraliśmy się w ubrania tych zamordowanych, żebyśmy wyglądali jak tamci. Podjechało czarne Audi A9, z pojazdy wyszedł on, prawdopodobnie ten człowiek, o którym mówił mi Louis.
-Myślę,że nie było problemów z tymi pedałami?-zapytał
-Jesteśmy profesjonalistami-odezwał się Niall
-Miejmy nadzieję
-A nasza zaliczka to gdzie-zapytałem
Facet średniego wzrostu, w sylwetce przy sobie, ubrany w garnitur otworzył bagażnik i wyjął nam czarną torbę. Nagle usłyszeliśmy huk, obejrzeliśmy się dookoła zobaczyliśmy, że kierowca nie żyje, później kolejne strzały teraz w stronę tego skurwiela, Lou nie mógł się opanować, strzelał w jego stronę dopóki nie skończył mu się naboje, oby dwoje zostali zabici, oby dwoje zostali pozbawieni życia, oby dwoje skurwiele bez serca. Ciała zostały na Britxon, było już ciemno, wraz z pozostałą trójką pojechaliśmy do mieszkania Louisa, by posprzątać. Prowadził Zayn i zaparkował samochód pod samymi drzwiami, weszliśmy na górę. Tomlinson i Malik kazali zostać nam w domu posprzątać tą krew, oni zaś starannie zapakowali ciała do samochodu i pojechali do najbliższego lasu, by pozbyć się zwłok. Ja i Niall zaczęliśmy wycierać krew, było jej pełno, ale jakoś podążyliśmy temu wyzwaniu. Po wykonanej pracy przebraliśmy się i poszliśmy do najbliższego sklepu po jakieś zakupy, by zrobić jakąś kolację dla Louisa i Zayna.


***


Ja wraz z Niallem pichciliśmy coś w kuchni, pomyślałem- hmmm dawno tego nie robiliśmy, nagle w radiu usłyszeliśmy o tym, że ktoś zabił dwoje ludzi na Britxon i że wszystko było dobrze zaplanowane w najmniejszym szczególe i trudno będzie znaleźć winnego. Kamień spadł nam z serca, Niall tarł ser a ja smażyłem mięso mielone na patelce, wyjąłem naczynie żaroodporne i z blondynem zaczęliśmy nakładać według przepisu produkty, mieliśmy pomysł by zrobić lazanie, robiliśmy ją pierwszy raz i nie wiedzieliśmy czy nam wyjdzie czy też nie. Wszystko było gotowe, włożyliśmy naczynie do piekarnika. W tym czasie przygotowaliśmy stół, talerze, sztuczce.


***


Ktoś zapukał do drzwi, wystraszyłem się, bo Louis przecież nie puka, bo ma klucze do drzwi, nie miałem odwagi, by otworzyć dlatego też poprosiłem Nialla o otwarcie, serce zaczęło mi bić coraz szybciej i szybciej. Nie pewnym ruchem pociągnął klamkę, był to Zayn i Louis.
-Kurwa, chcesz żebym zawału dostał, Louis przestań mnie straszyć
-Ojejej przepraszam nie chcieliśmy, mhm co tak ładnie pachnie czyżby lazania?
-Skąd wiedziałeś?-zapytałem
-Bardzo lubię lazanie, Zayna również
Założyłem rękawiczki na ręce i wyjąłem danie z piekarnika, ucieszyłem się, bo nie wyszedł kapeć. Każdemu nałożyłem taką samą ilość. Wszyscy się delektowali, Niall oraz ja się ucieszyliśmy, że wyszła nam tak smacznie.


***


Wszystko było dobrze, byliśmy szczęśliwi mieszkaliśmy we czwórkę, tak dobrze myślisz we czwórkę Ja, Louis, Zayn i Niall, wszyscy mieszkaliśmy u Louisa, był samotny, nikt do tej pory się nie dowiedział o nas o Lou i mnie no i dobrze. W głębi siebie, wiedziałem, że zrobiliśmy źle, ale nie było innego wyjścia, musieliśmy się w jakiś sposób bronić, walczyć o swoje szczęście. Zamartwiałem się przecież oni też mogli mieć rodziny, mogli przecież też być szczęśliwi, byłem obecny ciałem, lecz nie myślą, błądziłem gdzieś myślami, wybiegłem z domu i poszedłem do mojej kryjówki, zawsze tam się chowałem, żeby mieć chwilkę spokoju, chwilę wytchnienia, był to opuszczony stary dom, siedziałem na schodach, prze dłuższą chwilę, wyjąłem z tylnej kieszeni, moją dawną miłość, lek na wszystko, była to żyletka zapakowana, w małe pudełeczko przystosowane właśnie do żyletek. Przyłożyłem ją do nadgarstka już miałem pociągnąć ją wzdłuż, ale zatrzymał mnie parkujący czarny samochód. Byłem wystraszony, był to nawet przystojny, krótko ścięty mężczyzna.
-Czemu to robisz?-zapytał
-Ja, ja nic przeee cięż nie nie robię-zająkałem cię
-Porozmawiajmy, tak a propo jestem Liam-odparł
-Ja jestem Harry-odpowiedziałem
-No więc, jestem Liam, mieszkam tu niedaleko, ale przejdźmy do setna sprawy, nic Ci to nie pomoże, a może jeszcze  Ci zaszkodzić, mam dużo doświadczenia na temat "Cięcia się" szczerzę powiedziawszy sam to kiedyś robiłem, ale już tego nie robię, zwyciężyłem z tym, pomógł mi w tym przyjaciel, to on jest główną przyczyną, że zaprzestałem tego robić, on dodaje mi sił, gdy patrzę na niego już wiem, że mnie nigdy nie zostawi, pomoże mi, ty też na pewno masz taką osobę Harry-oznajmił, ściągając rękawy i pokazując mi blizny pozostałe przed kilku miesięcy.
-Mam taką osobę jestem z tą osobą kochamy się, ale wszystko mnie przerosło, to co się wczoraj stało na Britxon, wszystko.
-A jak na imię ma ta szczęściara-zapytał, podnosząc kąciki ust.
-Chyba szczęściarz-uśmiechnąłem się
-To ty jesteś.......?-zaczął
-Tak jestem gejem, a wybraniec ma na imię Louis-powiedziałem
-No, ja też jestem gejem-powiedział
Zastanawiałem się dlaczego nie poruszył tematu na Britxon, podejrzane.
-Ty??????
-No tak, mówiłem Ci o moim przyjacielu, to właśnie z nim jestem ,ma na imię Andy
-I jak wam się układa?
-No jak w każdym w związku, są chwile jak takie, żeby się odstresować, a są takie chwile miłości no i wiesz czego :), muszę już lecieć, może Cię podwieźć?
-No dobrze
Wsiadłem do samochodu i pojechaliśmy pod mój dom...
-Tutaj mieszkam, dziękuje-odparłem
-Masz tu mój numer dzwoń, o każdej porze dnia i nocy, jak będziesz chciał porozmawiać, albo się znów spotkać.
Wyjął portfel, i wyciągnął z niego swoją wizytówkę z numerem telefonu.
-No pa, na pewno się skontaktuje.
Wysiadłem z auta i przeszedłem przez ulicę, otworzyłem drzwi i wszedłem do środka.
-Gdzie ty byłeś, martwiliśmy się o Ciebie-powiedzieli chłopcy
-Musiałem się przejść i spotkałem, przesympatycznego chłopaka, ma na imię Liam, dał mi swój numer, żebym do niego zadzwonił jak będę miał ochotę
-i co zadzwonisz?-zapytał zazdrosny Louis
-Jak będę miał ochotę


***


Louis wiecznie się czepiał o wszystko, denerwowało mnie to dlatego zadzwoniłem do Liama
-Halo?
-Halo tu Louis, pamiętasz mnie?
-Czekałem aż zadzwonisz
-Hm, co robisz?
-Nudzę się
-A ty, no w sumie też, a co chciałbyś się spotkać?
-Jakbyś chciał?
-No pewnie
-To za 10 minut
tam gdzie się spotkaliśmy, podjadę po ciebie i może pojedziemy do mnie?
-No dobrze
-No to do zobaczenia
-No pa
Powiedziałem Louisowi, że idę ze znajomymi do kina, a tak na prawdę, poszedłem wicie gdzie. Ubrałem buty założyłem na siebie kurtkę i wyszedłem, w drodze odpaliłem papierosa, gdy dotarłem na miejsce, Liam już czekał...
-O hej, mieliśmy się spotkać za 5 minut-powiedziałem
-Tak wiem wiem, ale nie chciałem się spóźnić-odparł
-To co jedziemy do mnie?-zapytał
-No możemy-odpowiedziałem
Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy, szczerze powiedziawszy bałem się, ale Liam nie wydawał się na jakiegoś gwałciciela czy coś.
-Już jesteśmy-oznajmił Liam pokazując jego dom.
Była to spokojna okolica, jedna z najdroższych w Londynie. Jego dom był bardzo duży, wręcz olbrzymi, weszliśmy do środka. Zdjąłem buty, a Payn- tak miał na imię, zasygnalizował bym usiadł na sofie.
Zapytał czy czegoś się napiję, ale czegoś mocniejszego, zgodziłem się chciałem zapomnieć o tym wszystkim, odetchnąć trochę. Kieliszki z wódką szły jednym za drugim, wraz z Liamem upiliśmy się do nieprzytomności. Szczerze rozmawialiśmy, był otwarty, ja też nie ukrywałem się z różnymi rzeczami, razem płakaliśmy z różnych powodów, było świetnie, szkoda że tak krótko, bo zaliczyliśmy zgona. Następnego dnia obudziliśmy się na dywanie xd . Towarzyszył nam kac, na dól zszedł Andy, był zdziwiony, że nas zastał w nietypowej pozie. Ale Liam mu wszystko wyjaśnił, zaczął się z nas śmiać, przywitałem się, a on grzecznie i kulturalnie się przedstawił, wydawał się spoko i tak było, prawie cały dzień spędziłem z nimi siedząc przy telewizji, rozmawiając. Popatrzyłem na zegar wiszący w salonie była 21.45, poprosiłem Liama, by mnie zawiózł, zgodził się wraz z Liamem i Andym pojechaliśmy mnie odwieść. Gdy byliśmy już pod domem zaproponowałem im poznanie moich przyjaciół, udało mi się ich przekonać, weszliśmy do środka na szczęście było czysto, przynajmniej raz nie musiałem się wstydzić. Louis był zdziwiony obecnością dwóch moich kolegów.
-Louis, Niall, Zayn poznajcie się, to jest Liam i Andy
-Miło mi-Zayn
-Miło mi-Niall
-To ty jesteś Liam tak?, bardzo mi miło-powiedział Louis
Myślałem, że się nie powstrzyma ale się powstrzymał Bogu dzięki
-Napijecie się czegoś?-zapytał Louis
-Nie dziękujemy, my w sumie musimy już iść-odpowiedzieli nie równo:)
-No na razie pa pa :*
Wyszli.....
-To o nich dzisiaj spałeś?-zapytał zdenerwowany Louis
-Lou to nie tak ja, ja po prostu chciałem odreagować, przerasta mnie to, chciałem się poczuć jak kiedyś, dlatego też zadzwoniłem do Liama, upiliśmy się i zasnęliśmy, do niczego nie doszło nie bądź zazdrosny-opowiedziałem wszystko ze szczegółami
-Harry, a co się dzieję, powiedz mi, możesz mi zaufać, a nie facetowi którego poznałeś kilka dni temu
-Nie daję rady przerasta mnie wszystko
-Harry nie mogłeś przyjść z tym do mnie? porozmawialibyśmy
-Wiem wiem, ale Liam i Andy wydają się spoko facetami, musisz ich bliżej poznać :), może się spotkamy jutro u nich? co?
-No dobrzeeee, dla ciebie wszystko


***


Właśnie ja, Louis, Niall i Zayn wsiadaliśmy do samochodu. Jechaliśmy do Andiego i Liama, zaprosili nas na małą imprezkę, byliśmy już na miejscu, przed drzwiami czekał na nas Andy, weszliśmy do środka, zastaliśmy tam duży stół z różnymi przekąskami
-uuu widzę, że się przygotowałeś-powiedziałem
-o ba, jakby inaczej-odpowiedział Liam, który właśnie wyszedł z łazienki
Cały wieczór rozmawialiśmy, oczywiście piliśmy no i jedliśmy, nie wiedziałem kiedy urwał mi się film......
Uważałem go za dobrego kolegę, mimo że znam go dopiero od kilku dni wiedziałem, że mogę mu zaufać w każdej kwestii i będę miał pewność, że nic nie wygada, a jeszcze mi pomoże. Obudziłem się w obcym łóżku nie wiedziałem, gdzie jestem bolała mnie głowa, chyba za dużo wczoraj wypiłem nic nie pamiętam, kompletnie nic. Nie wiedząc którędy się kierować użyłem swojego instynktu i zszedłem po schodach w dół, zobaczyłem tam niezły bałagan, przy barze siedział Andy i Niall.
-Oooo królewicz się obudził-zaśmiali się
-Nom.. gdzie jest Louis i Liam?-zapytałem
-Śpią jeszcze-odpowiedział Niall
-Razem?-zapytałem
Miałem ściśnięte gardło, nie wiedziałem czego mam się spodziewać, nagle otrzymałem odpowiedź:
-Nie osobno ja Spałem z Liamem-odpowiedział Andy, a Niall tu na kanapie bo nie był wstanie wejść na górę-zaśmiał się
-A rozumiem hahaha-zaśmiałem się
-Odezwał się ten co lizał ściany-powiedział blondyn demonstrując
Próbowałem sobie przypomnieć to zdarzenie, lecz nie mogłem.
-Robiłem coś jeszcze głupiego?-zapytałem, drapiąc się po głowię
-Ooo tak, zacząłeś śpiewać kolędy, jak już wcześniej mówiłem lizałeś ściany, hmm dzwoniłeś do każdego mówiąc, że cię zgwałcili, zacząłeś się do każdego przystawiać no i gwóźdź programu, zrobiłeś nam pokaz striptizu-opowiedzieli chłopacy, śmiejąc się.
W oddali pomieszczenie usłyszałem dziwne dźwięki, jakby ktoś schodził po schodach był to Louis i Liam, gdy mnie tylko zobaczyli zaczęli się śmiać...


***


Przez cały dzień graliśmy na xboxie w fife, zrobiłem sobie przerwę i wybrałem się do kuchni z Andym, który pomagał mi w przygotowaniu lunchu, chcieliśmy zrobić takos, wyszło  nam dobrze ale powinniśmy dać to do oceny naszym chłopcom.
-LUNCH!!!-krzyknął Andy
Nie minęły dwie sekundy jak wszyscy siedzieli przy stole i czekali na jedzenie.
Bardzo im musiało smakować, jak prosili o jeszcze jedną porcję na Andiego i moich ustach pojawiał się uśmiech, z tego powodu, że im bardzo smakowało. Bogu dzięki, że dziś sobota pomyślałem sobie.
-Liam, my będziemy się już zbierać, nie będziemy Ci siedzieć na głowię-powiedziałem
-Co ty, mi i Andiemu jest lepiej jak wy tu jesteście zostańcie jeszcze dziś, ten dom jest olbrzymi pomieścimy się, a może zostaniecie tu już na zawsze?-odpowiedział Liam unosząc kąciki ust
-Jak na zawsze?-zapytał Zayn
-No po prostu zamieszkajcie u nas-odpowiedział Liam
-Prosimy-dodał Andy
-Musimy się nad tym zastanowić-odpowiedział Louis równo z Niallem
-Ale dziś jeszcze zostaniecie?-zapytał Liam
-Tak!-odpowiedzieliśmy w czwórkę tz, ja Louis, Zayn i Niall


***


Jak już wcześniej mówiłem zostaliśmy, wspólnie spędziliśmy czas, przy xboxie i śpiewaniu, Andy namawiał nas byśmy w piątkę poszli do xfactora, ale pewnie tak mówił, żeby nam przykro nie było. Zastała noc ja z Louisem poszliśmy do swojego pokoju, Liam i Andy do swojego, a Niall i Zayn do swojego. Haha też tak zareagowałem jak się dowiedziałem.
-Harry jesteś gotowy?-zapytał Louis przejeżdżając lekko dłonią po moim torsie/
-Tak-odpowiedziałem.
Louis i ja zaczęliśmy się całować bardzo namiętnie jak w jakimś brazylijskim serialu. Ja byłem na górze, powoli schodziłem na dół, aż dotarłem na sam dół. Nie będę zdradzał szczegółów, nagle Louis wszedł we mnie bez uprzedzenia, na początku czułem, tylko ból, ale z czasem ból znikał bo zastępowała go przyjemność


***************


heheszky macie tu piąteczkę cz. II myślę, że się podobała, czekam w końcu na jakieś opinie 
jak zwykle chyba się nie spóźniłem
pozdrawiam Vizavii 

środa, 20 listopada 2013

Rozdział IV-In an instant everything collapsed.

W szkole.....

Gdy tylko wszedłem do szatni, by zawiesić bluzę na wieszak, ujrzałem pół klasy spisujących zadanie z matmy od Hani. Wszyscy rzucili się na mnie, gratulując zajebistej imprezy.
-Harry, nie wiedziałem, że jesteś aż tak spoko-oznajmił Josh klepiąc mnie po ramieniu
-Haha ja też nie-odpowiedziałem z wydobywającym się ze mnie śmiechem
Zadzwonił dzwonek, szybko zwinęliśmy się na górę pod matmę, jak ja niej nie cierpiałem, po prostu jeszcze z tą Panią katastrofa jakaś. Wszedłem do klasy i usiadłem sam w ostatniej klasie, by słuchać bez przypały muzyki, założyłem słuchawki i słuchałem różnych piosenek, aż w końcu zorientowała się Pani.
-Harry, wyjmij te słuchawki z uszów-powiedziała nauczycielka z krzywą miną
Wyjąłem słuchawki i schowałem je do plecaka, matematyczka właśnie czytała oceny z kartkówki, dostałem 5 i to dzięki Maritce, której nie było dziś w szkole, nawet nie wiem z jakich powodów, bo Kinga była. Szczerze ucieszyłem się z tej informacji, ponieważ mama obiecała mi laptopa i telefon za dobrą średnią, dlatego się uczyłem, to znaczy próbowałem. Dziś miałem jeszcze niemiecki, dwa wf, wos i polski, ale z czasem wywieszenia zastępstw okazało się, że nie ma polskiego.

***

W trakcie wf.......

Było dziś za zimno na dwór, ale Louis kazał nam iść, ponieważ wszystko było pozajmowane, ja się przeciwstawiłem i zostałem w szatni z Kornelem, Dawidem i Bartkiem siedzieliśmy w szatni i graliśmy na telefonach. Nagle padło pytanie:
-Idziesz zapalić?-padło ono z ust Kornela
Louis był na dworze, a my pobiegliśmy szybko za śmietnik, żeby nikt nas nie zauważył, spaliliśmy ją po 3 to znaczy lecieliśmy w kółeczku. (palacze wiedzą o co chodzi). Weszliśmy już do szkoły i podążaliśmy korytarzem jak natknęliśmy się na Louisa
-Gdzie byliście?-zapytał unosząc jedną brew, Lou dobrze wiedział gdzie byliśmy, ale nie obawiałem się jakiś
 konsenfenkcji, bo wiedziałem, że i tak nic z tego nie będzie. Na poczekaniu wymyśliłem wymówkę.
-Yyyyyy byliśmy u pielęgniarki, bo Kornel źle się czuje-odpowiedziałem z pewnością siebie.
-No dobrze, wierzę wam, idźcie do szatni i czekajcie na dzwonek.-oznajmił nauczyciel, kierując się w przeciwną stronę, w którą my szliśmy. Za nim się obejrzałem wychowanie fizyczne się zakończyło, udałem się pod sale od Wosu i się uczyłem na sprawdzian, który był na dziś zapisany.

***
Wracałem ze szkoły, pierwszy raz z kolegami, odprowadzili mnie pod samą klatkę. Wychodząc z windy pokierowałem się w stronę mieszkania, popatrzyłem się ze zdziwieniem, otwarte drzwi. Przeraziłem się, tym co tam ujrzałem. Wszędzie powywalane ubrania na ziemię, pobite naczynia, perfidnie ktoś chciał nas wystraszyć (mnie i Nialla). Ze stresowany nie wiedziałem co zrobić, od razu sięgnąłem po telefon i zadzwoniłem do Louisa
, a potem Do Nialla. Oby dwoje pojawili się prawie w tym samym czasie, ale Lou był pierwszy, a chwilkę po nim Niall
-Harry trzeba zadzwonić na policje-powiedział Louis, wiedząc co się stało, ja też się domyślałem. Jesteśmy normalnymi dwoma uczniami chyba nikomu nic nie zrobiliśmy. Przyjechało dwóch funkcjonariuszy, którzy zrobili oględziny mieszkania i notatkę, zadali kilka pytań i pojechali, ja zaś z chłopakami ogarnialiśmy mieszkanie. Byliśmy bardzo zmęczeni, Louis zaproponował, by zamówić pizze i tak właśnie uczyniliśmy
-[...] Poproszę dwie rodzinne[...]
Pizza pojawiła się w pół godziny, zasiedliśmy do stołu i zaczęliśmy konsumować, tak na marginesie była bardzo dobra. Niall gdzieś wyszedł, pewnie by zostawić naszą dwójkę, łatwo się domyśleć gdzie mógł iść, pewnie poszedł to klubu nocnego wyrwać jakąś laskę. Ja i Louis poszliśmy do pokoju.
-Harry, nie możemy się spotykać, to włamanie, to, to wszystko moja wina...
-Louis niby dlaczego twoja......?
-Nie pamiętasz, jak o sobie Ci opowiadałem o tych narkotykach, o tym wszystkim, to pewnie dlatego
-Nie mów tak, Lou
Podszedłem do niego popatrzyłem się mu w oczy i powiedziałem:
-Nie możesz mnie zostawić, Kocham Cię
-Hazza nie chcę żeby Ci się coś stało, nie możemy się d...d...dłużej spotykać.
-Powtórzę to po raz kolejny, nie możesz mnie zostawić w takiej chwili, jak to wyobrażasz sobie, ty mnie kochasz ja ciebie, jesteśmy szczęśliwy i co jedno pierdolone włamanie ma to zniszczyć-łzy cisnęły mi się do oczu, po czym spływały jedna po drugiej, pobiegłem do łazienki i się zamknąłem, skuliłem się w koncie przyłożyłem nogi do klatki piersiowej i zacząłem coraz to bardziej płakać. Jakimś cudem Louisowi udało się otworzyć drzwi, podszedł do mnie również ze łzami w oczach i usiadł koło mnie i zaczęliśmy wspólnie płakać, kto by pomyślał, że będę płakać wraz z nauczycielem, który mi się podoba.
-Harry, myślisz, że mnie to nie boli, to że jak się obudzę Cię obok mnie nie będzie, to że będziemy się widzieć tylko w szkole, to że nie będę mógł Cię nawet pocałować, poczuć kiedy tylko będę chciał, uwierz mi to się niedługo skończy pozabijam wszystkich, tych którzy zrobią ci coś Harry, a zwłaszcza Endria szefa gangu, będę miał już wszystko z głowy, w tym środowisku jest tak zabijesz głowę gangu, nie mszczą się tylko dają ci spokój, ale to jest bardzo trudne Harry, bardzo trudne, muszę jakoś podołać temu wyzwaniu-powiedział Louis, łzy spływały mu po policzkach, złapał mnie za ramię i złożył obfitego całusa na moich ustach, całowaliśmy się chyba z godzinę, aż w końcu padłem, w sensie taki iż poszedłem spać. Louis wziął do końca tygodnia wolne. Po jakimś czasie gdy się obudziłem, zaproponował mi i kazał przekazać Niallowi, by przez jakiś czas przeprowadzili się do niego, jak to wszystko nie ucichnie.

***

Horan przyszedł do domu od razu rzuciłem mu się na szyję mówiąc:
-Niall, tu jest niebezpiecznie, Louis zaprosił nas do siebie na jakiś czas, co ty na to, szczerzę trochę się boję-powiedziałem, ściskając go coraz to mocniej.
-Nie pozwolę na to, by stała ci się krzywda, jesteśmy jak bracia, dlatego Louis miał świetny pomysł-odparł blondyn.
-Zaraz do niego zadzwonię, Louis poszedł na L4, czyli na zwolnienie lekarskie, ja też na razie nie będę chodził do szkoły do końca tego tygodnia, zostanę w domu z Louim i będę szczęśliwszy, chociaż kilak tych jebanych dni-powiedziałem, Louisowi zrobiło się przykro, zaobserwowałem jak pojedyncza łza spływa po policzku irlandczyka.

***

Był już wtorek, Niall poszedł do szkoły, bo miał jakiś ważny sprawdzian, ja zaś zostałem w domu u Louisa, bo dzisiejszą noc spędziliśmy u niego, przyjechał po nas wczoraj wieczorem, Niall wziął torby i spakował nasze ubrania i najpotrzebniejsze rzeczy. Lou miał duży dom, więc się wszyscy zmieściliśmy, ja spałem oczywiście z Louisem, cały poranek spędziliśmy na różnych opowiastach o nas, Louis opowiedział mi historyjkę o swoim gołębiu Kevinie xd, że dostał od dziadka na urodziny i z nim rozmawiał i po prostu obiecał sobie, że z nim będzie do końca, opowiedział mi, gdy był młody śpiewał w chórze i nawet mu to wychodziło.
-Kochanie zaśpiewaj mi coś, proszę, proszę, proszę....
-Ajć, przestań ja i śpiew
-No proszę, dam ci buziaka
-No dobrzeee...
Zaśpiewał mi swoją ulubioną piosenkę Look After You zespołu The Fray-szczerze mówiąc wyszło mu to zajebiście.
-A może teraz ty coś zaśpiewasz?
-No nie ma sprawy-odpowiedziałem bez wahania, ja natomiast zaśpiewałem moją ulubioną piosenkę Chrisa de Burgha- Lady In Red
Okazało się, że  ja i Louis potrafimy dobrze śpiewać. Dowiedziałem się od niego, że jego mama mówi na niego Boo Bear od małego i właśnie tak minęło nam popołudnie, które spędziliśmy w łóżku, rozmawiając, śmiejąc się, oglądając no i, i, i całowaniu :D. Popatrzyłem na zegarek było już kilka minut po 13, wstałem z łóżka, poszedłem wziąć prysznic, po prysznicu wylądowałem w ....


*******************************

Hejeczka widzę, że coraz więcej was tu jest i świetnie, sorka, że taki króciutki, ale teraz w szkole mam od cholery pracy apele, projekty obiecuje, że w sobotę dodam dłuższy.
Może w końcu doczekam się jakiś komentarzy ? xd :D
Vizavi :*

niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział III- Party

-Dobra Zayn nie ośmieszaj mnie-odparł Lou śmiejąc się Atmosfera była bardzo przyjacielska, poszedłem do kuchni po sałatkę i talerze, a Niall przyniósł sztuczce.
-Mamy tu coś dla was-powiedziałem kładąc sałatkę na stół .
-A jak zjecie to już piecze się deser-powiedział blondyn uśmiechając się.
-Smakuje?-zapytał Horan
-Pewnie, nigdy nie jadłem lepszej-odpowiedział nauczyciel
-A ci Zayn smakuje?-zapytałem
-Generalnie nie jem sałatek, ale ta jest wyśmienita, świetnie gotujecie.
-Ale to nie wszystko, czeka na was deser
Poszedłem do kuchni wyjąć jabłka z piekarnika. Jabłka moim zdaniem udały się, wiedziałem to z tego, że skórka była złocista. Każde jabłko postawiłem na osobny talerzyk, po czym wyjąłem lody z zamrażarki, nałożyłem każdemu po 3 gałki lodów śmietankowych
-Niall, pomóż mi-krzyknąłem
Szybko pojawił się blondyn, biorący do rąk dwa talerze. Kolejne dwa zabrałem ja. Przez kilka minut słychać było tylko połykanie śliny.
-To... to jest po prostu poezja, eksplozja smaku, nie jadłem dotąd nigdy, aż tak dobrego deseru-powiedział mulat
-Przyłączam się do Zayna-odparł Louis
-Dziękujemy-odpowiedzieliśmy chórem.
Posiedzieliśmy jeszcze chwilę przy dobrej kawie.
-Dobra na nas juź czas, do niedzieli-powiedział Louis podchodząc do mnie i podgryzając moje wargi
-No pa kochanie-odwdzięczyłem się tym samym
-No, dobranoc-odpowiedział Niall, zamykaj drzwi.
Nie wiedziałem, że pójdzie to tak łatwo. Przebraliśmy się w i poszliśmy do salonu obejrzeć jakiś film. Zanurzyliśmy się pod kołdrę i zaczęliśmy seans.
-Niall mam do ciebie taką małą prośbę
-Tak???? -Bo,dzięki Louisowi, mam nowych kolegów z klasy, no i zaprosiłem ich na jutro na melanż, nie masz nic przeciwko
-Jasne, że nie mam, sam osobiście się zabawie
-No dobrze-powiedziałem kładąc głowę na jego ramieniu i zasypiając.
Zasnęliśmy razem w jednym łóżku przy jakimś filmie, do niczego nie doszło. Obudziłem się w salonie, a Niall robił nam śniadanie
-Czyżby jajecznica?, mh jak ładnie pachnie- zamruczalem
-Już gotowe-powiedział Horan, przynosząc mi danie pod nos
-Wow Niall! gotujesz lepiej ode mnie-powiedziałem śmiejąc się.
- Ah przestań ty tez gotujesz zajebiście.
Ogarnęliśmy się i poszliśmy do sklepu na zakupy.
W trakcie zakupów........
Chodziliśmy po hipermarkecie bez celu, nie wiedzieliśmy co kupić na imprezę. Ale z czasem chodzenia między regałami, przychodziły mi na myśli różne rzeczy.
-Alkohol!-krzyknąłem
-Nie mamy osiemnastki-odpowiedział Niall
-Ku.......-przeklnąłem pod nosem.
Poszliśmy po  chipsy, paluszki, orzeszki itp.
Potem wybraliśmy się na dział z napojami.
Tam niespodziewanie spotkaliśmy Louisa.
-Dzień dobry-powiedziałem z bananem na twarzy
-Co ty tu robisz Harry-wybełknął Louis
-Zakupy, impreza przecież się szykuje, wiesz jak ja Cię kocham
-Aaa, zapomniałem, co chcesz?-zapytał Lou śmiejąc się
-Jak wiesz mamy lat 17-odparł blondyn
-No dobrze chodźmy, kupię wam :D
Poszliśmy na dział z alkoholem, wybrałem tak kilka wódek:
-Antonówke
-Cytrynówke
-Jacka Daniellsa
I jedną czystą
-To wy jeszcze dokupcie kilka rzeczy, a ja idę do kasy
-Louis hm jeszcze jakbyś mógł to viceroye czerwone setki-usmiechnąłem się.
-Czekaj dam ci pieniądze
-Dasz mi przy wyjściu
Wraz z Niallem poszliśmy po jeszcze jakieś drobiazgi i wybraliśmy się do kasy. Zaplacilismy. Przy kasie stał Louis
-Chodźcie podwiozę was do domu
Po tych słowach poszliśmy do samochodu, zapakowaliśmy zakupy i pojechaliśmy. Wyjąłem z kieszeni pieniądze.
-Masz skarbie
-Harry przestań, nie będę brał żadnych pieniędzy
Wpychałem mu do reki, lecz nie chciał.
Byliśmy już pod domem.
-Może wejdziesz na kawę?
-Na tą twoją zawsze
Lou pomógł nam z zakupami i weszliśmy do windy z zakupami

Kilka minut później....

Wstawiłem wodę na kawę, a mój przyjaciel i chłopak gawędzili sobie w salonie.
-PSTRYK!
Dźwięk ten oznaczał zagotowanie się wody w czajniku. Wyjąłem z górnej szafki trzy kubki. Do każdego z nich wsypałem dwie łyżeczki kawy oraz inne składniki. Zmieniłem nie co moja recepturę, by smak był lepszy. Zalałem kawę po czym zaniosłem ja do salonu dla Nialla i Louisa. Usiadłem kolo Louisa, położyłem głowę na jego tors i wpatrywałem się w niego jak spożywa kofeinę.
-Hmmmm, czyżby zmieniłeś składniki, kotku?-zamruczał Louis, delektując się smakiem
-Tak, chciałem żeby była lepsza i ci smakowała i jak udało się-odpowiedziałem unosząc lekko kąciki ust.
-Jeszcze się pytasz, jest genialna.
Louis odłożył kawę na stolik, Niall poszedł do łazienki, korzystając z chwili Lou mnie pocałował, od razu rzuciliśmy siś na łóżku. Jak zawsze leżałem na dole, a na mnie leżal Louis
-Oj, Oj, Oj, nic nie widzę, nic nie słyszę-powiedział blondyn, widząc w nas w dziwnej pozycji, zaśmiał się
-Ups!
-Skarbie, na mnie już czas, do jutra
-No papa misiek, myślisz że zostawię Cię bez pożegnania, to się grubo mylisz-oznajmiłem, tym samym podchodząc do Lou i wbijajac mu sie w usta, moje usta idealnie pasowały do ust Louisa
-Zaraz będziecie mieć gości, pa Harry, narazie Niall
-Do widzenia-powiedział Niall
Zadzwonił do mnie telefon był to Kornel, zapytał się o adres i o godzinę imprezy, z chęcią mu wszystko opowiedziałem.

Czas imprezy.....

Nie sądziłem, że ktokolwiek będzie chciał przyjść a tu proszę, przyszło pół mojej klasy, oraz kilka znajomych z innych klas. Każdy przyniósł coś dla mnie, jakiś drobiazg, a niektórzy kolejne procenty. Było zajebiście zalałem się na maxa, marzy mi się kariera aktorska, bylem lekko podpity, jasne lekko xd, dobra pomińmy to otóż nikt nie wierzył  w mój talent. Wpadłem na pomysł, zastrzeżyłem numer i zadzwoniłem
 do Agnieszki, mojej przyjaciółki. Zacząłem płakać, histeryzować, wymyślać coś ma poczekaniu.
"Agnieszka pomóż mi jestem na jakiś polach nie wiem gdzie jestem" [.] "zostało mi 1% baterii" Właśnie w taki sposób nabrałem Agnieszkę, która właśnie wychodziła z domu, by mnie szukać. Była już grubo po 2, połowa już wyszła, a druga połowa jeszcze balowała. Minęła 3 nikogo nie było i nic nie pamiętam, pamiętam tylko ze, zalożylem się z Kornelem, że wiecęj wypije. Wzięliśmy sobie po pól litra i ciągnęliśmy z gwinta jak najwięcej, oczywiście wygrał Harry, tym samym upijając się. Nialla gdzieś wcięło, na pewno śpi w swoim
 pokoju, na wszelki wypadek poszedłem sprawdzić i się nie myliłem. Jakimś cudem doczołgałem się do łazienki i wziąłem szybki prysznic, po czym poszedłem spać. Wysłałem sms Louisowi, że zapasowy klucz,, jest u niego w samochodzie, hihi podrzuciłem mu na wszelki wypadek. No i żeby przyjechał jak wstanie,
"Louis możliwe, że będę spał, ale jak wejdziesz do domu, to nie przeraź się burdelem, tylko od razu przejdź do mojego pokoju i połóż się koło mnie.

Słodkie nieprawdaż......

Wstałem o godzinie 12.00, Louisa nie było obok mnie, poszedłem do łazienki na poranną toalete, po drodze spotkałem w jadalni Nialla i Louisa siedzącego przy kawie i śniadaniu
-O mój spioszek wstał-zrobiło mi się cieplutko po tych słowach
-Słuchaj, ja nie wstałem-powiedziałem z lekkim uśmiechem na twarzy
-Śniadanie ci stygnie
Szybko popędziłem do jadalnio-kuchni, na stole ujrzałem naleśniki z nutellą, mhm moje ulubione, zjadłem chyba z siedem, spowodowane to było wczorajszym melanżem. Melanż trochę mnie poniósł. Bolała mnie głowa, chyba za dużo wypiłem.
-Jak po wczorajszej imprezie-zapytał Louis podchodząc do mnie i całując mnie w usta.
-No, było zajebiście, ale i tak połowy nie pamiętam, upsss! :)
-No dobrze to jak spędzamy dzisiejszy dzień w domu, czy jedziemy gdzieś za miasto jest bardzo ładna pogoda, która nie może się zmarnować, więc jak?-zapytał Lou, trzymając i popijając kawę
-Hmmmm, niech pomyśle, yyyyyy, to można pojechać gdzieś na obrzeża miasta na spacerek.
-No to się powoli szykuj, a ty Niall chcesz jechać z nami?
-Nieeee, ten dzisiejszy dzień jest wasz, ja posiedze w domu przed telewizorem

Louis

Harry wyszedł ze swojej sypialni na sobie miał beżowe ciasne rurki oraz błękitną koszulkę polo, ubrał czarne vansy i pokierował się w stronę drzwi.
-Pa Niall-powiedział Hazza rzucając się na przyjaciela i zostawiając pocałunek na policzku.
Wsiedzliśmy do samochodu Harry usiadł obok mnie i zasnął, nie niewidziałem co robić, gdzie jechać
 dlatego zdałem się na siebie. Myślałem- "Gdzie go kurwa zabrać, żeby go zaskoczyć", WIEM!!!!! pojechaliśmy w stronę plaży, miałem świetny plan. Dotarliśmy tam w nie całą godzinę, loczek jeszcze spał. Ja natomiast zostawiłem go na chwilę samego i poszedłem do pobliskiej restauracji , która mieściła się kilka kroków od naszego postoju, zamówiłem nam, jakieś chińskie zestawy, dla siebie poprosiłem większą ilość marchewki. Kelner starannie zapakował danie, zapłaciłem i wyszedłem, otworzyłem bagażnik i wyjąłem koc, który rozcieliłem na plaży. Harry powoli się przebudzał, aż w końcu się obudził
-oooo wstałeś kochanie
-Yhyyy-zamamrotał
-Mam dla Ciebie niespodziankę
-NIEEESPODZIAANKE???
-Tak
Wyjąłem z kieszeni opaskę, którą wcześniej tam schowałem i zawiązałem mu oczy.
-Usiądź-powiedziałem
Hazza usiadł na kocu, zdjąłem mu chustę.

Harry

Siedziałem na kocu, na środku były zapalone dwie świeczki, na przeciwko mnie i Louisa stało jakieś pudełko, myślałem co może się w nim znajdować.
-Smacznego, powiedział Louis.
Otworzyłem pudełko, w środku znajdowały się pałeczki i chińskie danie.
-Skąd wiedziałeś, że lubię chińszczyznę-zapytałem ze zdziwieniem
-A nie lubisz
-Skądże uwielbiam, a skąd wiesz?
-Hmmmmm czytam Ci w myślach
Pewnie powiedział mu Niall i dobrze się stało...... Zjedliśmy danie, jeszcze przez chwilkę wygupialiśmy się i śmialiśmy. W pewnym momencie ujrzałem przepiękny zachód słońca i usłyszałem KOCHAM CIĘ. Wpatrywałem się w Louisa przez godzinę, aż w końcu odważyłem się na ten krok, zbliżyłem się do niego i go w końcu pocałowałem


piątek, 15 listopada 2013

Rozdział II-Friends

-Tak, słucham-usłyszałem
Jąkając powiedziałem:
-Halo Louis?, tu.. tu Harry
-Dobrze, że dzwonisz, co teraz aktualnie robisz?
-Generalnie, wróciłem do domu a co?
-Aaa nic tak pytam, bo ...bo......
-Tak?
-Nie mogę przestać o tobie myśleć, przyjedz do mnie proszę, muszę Cię zobaczyć , bo nie wytrzymam
-Louis, nie ma opcji, ale ty możesz przyjechać do mnie , Nialla nie ma bo poszedł na jakąś imprezę do znajomych, więc.... czekam na Ciebie
-Dobrze już wsiadam w samochód i zaraz będę
A ja nadal leżałem w wannie, nalałem na rękę trochę płynu do kąpieli, zacząłem go wcierać w ciało, po zakończonej, że tak to ujmę "pracy", nalałem jeszcze odrobinę szamponu na włosy i zacząłem go wcierać. Zanurzyłem się w ciepłej wodzie, później wyszedłem i sięgnąłem za ręcznik i zacząłem się wycierać. Niespodziewanie zadzwonił dzwonek.
-Już otwieram.
Wybiegłem z łazienki i pokierowałem się w stronę swojej sypialni, po czystą bieliznę, szybko ją założylem i w samych bokserkach poszedłem otworzyć drzwi.
-Oh Harry, ale ty zajebiście wyglądasz w samych bokserkach-powiedział łapiąc mnie za ramię
-Dziękuję Lou, usiądziesz-zaproponowałem pokazując mu sofę
-Jasne -czekaj zaraz wracam idę założyć jakieś spodnie
-Harry wstydzisz się mnie? zostań -Oczywiście, że nie, no dobrze. To co robimy?-zapytałem
-Wypożyczyłem, jakiś horror, może obejrzymy?-zapytał Louis
-No dobrze ale chodźmy do mojego pokoju, tam też mam telewizor-odparłem, po czym poszliśmy do mojego pokoju. Louis włączał film, a ja poszedłem zrobić nam popcorn Wyjąłem z szuflady kolorową torebkę, odfoliowałem ją i papierową część włożyłem do mikrofali, po czym ustawiłem minutnik na 2 minuty. Mikrofala zapipczała, uświadamiając mi, że dwie minuty minęły, otworzyłem drzwiczki i wyjąłem napompowaną popcornem torebkę. Całą zawartość wsypałem do miski i poszedłem oglądać seans. Louisowi udało się włączyć film. Oby dwoje założyliśmy się na łóżku i przytuleni zaczęliśmy oglądać. Film nazywał się "Carrie" opowiem wam co w nim było, ale w skrócie. Mianowicie główną bohaterką, jest wyśmiewana przez swoich rówieśników od dziwaczek itd. , jej matką jest trochę dziwna ponieważ , uważa ją za swój grzech i każe jej się codziennie modlić. Dziewczyna powoli odkrywa swoje umiejętności-potrafi sterować rzeczami, a później jak się okazuje ludźmi. Przyszedł dzień balu. Carrie została zaproszona na niego przez najprzystojniejszego chłopaka w szkole. Dziewczyna i jej partner zostali wybrani przez innych, jako król królowa balu, dziewczyna była najszczęśliwszą osobą na świecie, ponieważ nigdy nie doświadczyła tyle szczęścia co dzisiaj, lecz radość nie trwała wiecznie, została ona oblana świńska krwią i w tamtej chwili zaczęło się piekło, Carrie użyła swoich mocy pozabijała wszystkich, rzucając ludzi o ziemie czy przygniatając ich aulą czy ławkami. Ocaliła tylko swoją nauczycielkę od wf, która jej pomagała w trudnych sytuacjach. Ta historia przypomina mi mnie, tylko w postaci męskiej. Wszyscy drwią ze mnie i naśmiewają z tego, ze jestem gejem, jedyne oparcie mam w swoim przyjacielu Niallu i nauczycielu od wf. Nie wiem jak to się stało, ale zasnęliśmy, a najgorsze jest to, że jutrzejszy dzień zaczyna się od wf. Na szczęście zamknąłem drzwi od swojego pokoju. Nastała godzina 7, tak i jak budzę zawsze mojego śpiocha czyli Nialla tak i on mnie dziś zaskoczył, ponieważ mnie obudził. Dobijał się do drzwi, tą czynnością mnie właśnie obudził. Otworzyłem drzwi, a Niall zauważył śpiącego nauczyciela
-Harry co to kurwa ma być?
-Wyjaśnię ci po szkole, a teraz już idź niech Cię Louis nie widzi. Irlandczyk wyszedł, a ja zaś obudziłem swojego śpiącego królewicza, podając mu świeżą kawę i śniadanie.
-Harry, chcę zawsze zasypiać i budzić się przy tobie, chcę żebyś zawsze na mnie czekał ze swoją specjalną kawą jak wracam z pracy, w skrócie KOCHAM CIĘ
-Louis, przestań, też tak chcę, ale teraz się pośpiesz, mam zaraz wf z tobą :D
Lou wypił kawę i zagryzł kanapkami, po czym zeszliśmy na dół, wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do szkoły
-Niall nas nie zauważył, dziś w domu?
-Nie wiem, ale wiesz co Lou traktuję go jak brata, jesteśmy jak bratnie dusze, ufam mu, a on mi, muszę mu o nas powiedzieć, nie będziesz miał nic przeciwko?
-Harry rozumiem, pewnie, że możesz mu powiedzieć, a tak na marginesie, ja też chcę powiedzieć swojemu przyjacielowi o nas, nie masz nic przeciwko?
-Pewnie, że nie, mam taki pomysł chciałbym poznać tego twojego przyjaciela, a ty na pewno chciałbyś poznać mojego, dlatego dziś jest piątek, to odwieziesz mnie szybko do domu po szkole, a ja zacznę robić kolacje dla naszej czwórki, co ty na to?
-Świetny pomysł, Harry wysadzę Cię tutaj, żeby nikt nie widział, że wysiadasz z mojego samochodu, masz do szkoły z 100 metrów więc nie jest tak źle, do zobaczenia zaraz na wf
-No pa :*
I pojechał, a ja zaś poszedłem do szkoły na wf, Louis mnie bardzo zaskoczył ponieważ zaprosił mnie do szatni chłopców, w której przeprowadzał zebranie na mój temat
-Harry, ma już dość waszego dokuczania i naśmiewania się z niego, on jest normalny taki wy, rozumiecie? rozmawialiście kiedyś z nim dłużej, wiecie jaki on jest? w środku, nie! dlatego od dziś gdy zauważę jakieś nękanie go z waszej strony będziecie surowo karani, na dziś to na tyle, a jeszcze jedno od dziś przebiera się z wami!
Zrobiło mi się głupio, ale nie okazywałem tego, chłopaki zapraszali mnie dziś na długiej przerwie na fajkę, zgodziłem się..Ponownie wszedł trener,
-Dawać szybciej dzisiaj gramy w siatkówkę. Wszyscy chłopacy wyszli z szatni i skierowali się w stronę dużej sali, po krótkiej rozgrzewce ustawiliśmy się pod siatką do wybierania, Pan Louis do wybierania wybrał Nicka i Liama. Pierwszy wybierał Liam i wybrał mnie później Nick wybrał kogoś tam i tak w kółko, aż w końcu było nas po siedmiu i zaczęliśmy grać. Mając mnie w grupie mieliśmy gwarantowaną wygraną. Po wf, przebrałem się i z reszta chłopaków poszliśmy zapalić za śmietnik.
-Wiecie co!? nie byłem nigdy szczęśliwszy jak dziś-popatrzyli się krzywo
-Dlaczego? zapytał Kornel
-Bo już mnie nie wyzywacie, tylko rozmawiamy normalnie, a tak na marginesie zapraszam was jutro na imprezę, ale tylko was i kilka moich koleżanek pasuje wam?
-Jasne, że tak, nie wiedzieliśmy, że jesteś taki SPOKO W oddali usłyszeliśmy echo dzwonka na lekcje, szybko skończyliśmy palić i pobiegliśmy na matematykę, ledwo co dotarliśmy do klasy, a już usłyszeliśmy
-"Proszę wyjąć karteczki i długopis, niczego innego nie chcę widzieć na ławce".
Oznaczało to kartkóweczkę dobrze, że siedzę z Maritką, na szczęście wyczuła, że kroi się kartkówka i zrobiła ściągi, dzięki których napisałem całą kartkówkę i myślę, że dostanę dobra ocenę. Kilka lekcji później... Popatrzyłem na zegarek była godzina 13:55, jeszcze 5 minut i weekend, zegarek coś mi się spóźniał i z chwila popatrzenia się na zegarek zadzwonił dzwonek, poszedłem na dół do szatni po bluzę i poszedłem w to miejsce gdzie Louis mnie wysadził, nie czekałem długo 2/3 minuty. Podjechał czarny wyskoki mercedes-auto Louisa, wsiadłem do środka i pojechaliśmy w stronę mojego mieszkania
-To jak Harry dziś 18?
-Nie ma sprawy, wiesz co Lou dziękuje, że porozmawiałeś z chłopakami, traktują mnie już za normalnego chłopaka, a jutro szykuje się melanż z nimi, a w niedziele, jak nie będę miał kaca pojedziemy w jakieś osamotnione miejsce na romantyczny spacer, pasuje?
-Jasne, że tak
Ujrzałem swój blok.
-Dobra to do 18, pa misiek
-No pa, wysiadłem z samochodu i wszedłem do klatki, po czym pojechałem windą na swoje piętro. Byłem już w domu, zdjąłem buty i poszedłem do kuchni, by zajrzeć co mamy w lodówce, usłyszałem przekręcanie klucza w drzwiach był to Niall.
-Niall dziś o 18 mamy gości
-Kogo?-zapytał zdziwiony blondyn -Przyjdzie dziś na kolację Louis i jego przyjaciel
-A no dobrze, pomóc ci w czymś?-zapytał
-No, pewnie, że tak
Wyjąłem z lodówki sałatę, marchewkę, paprykę i różne warzywa i wraz z Niallem kroiliśmy i umieszczaliśmy w wysokiej, szklanej misce, później wlałem rozrobiony bulion i jedno danie z głowy, zastanawiałem się co jeszcze można ugotować. Wpadłem na pomysł na pieczone jabłka z cynamonem, zawsze moja babcia takie robiła. Niall wybrał cztery najładniejsze i dorodne jabłka, które mi podał, ja zaś zacząłem posługiwać się przepisem mojej babci, była już godzina 17, dlatego szybko wypędziłem Nialla pod prysznic, a po nim wszedłem ja. Blondyn założył granatowe rurki i białą koszule, a ja ubrałem identycznie to samo. Oby dwoje szaleliśmy za białymi koszulami i koszulkami. Zadzwonił domofon
-Niall, idź otwórz
-Już idę-odpowiedział Niall sięgając po słuchawkę
Minęło 5 minut, jak rozeszło się pukanie do drzwi, tym razem poszedłem ja otworzyć, ujrzałem dwóch mężczyzn jeden z nich był mój, Louisa widziałem pierwszy raz na galowo (tz. w koszuli), drugi mężczyzna był ciemnej karencji oraz też w koszuli i w krawacie.
-Cześć Harry, to jest Zayn Malik, mój przyjaciel
-Miło mi Zayn jest Harry Styles, a tu ten blondyn to jest Niall Horan
-Miło mi Niall jestem Zayn
-A my się już znamy Niallu ze szkoły-powiedział nauczyciel z lekkim uśmiechem na twarzy.
-Dobrze, koniec tego dobrego zapraszam do stołu. Zapadła grobowa cisza, wstałem i z ściskającym gardłem wybełkałem
-Niall i Zaynie musimy wam coś powiedzieć tz. Ja Louis. W tym momencie wstał Louis.
-My jesteśmy razem, ale wiecie tylko wy o nas wiedzie i na was się skończy, dobrze?-zapytaliśmy
-Wiem o tym od wczoraj, widziałem was razem w łóżku jak słodko spaliście, nie ma sprawy nikomu nie pisnę słówka- powiedział Niall
-Ja się domyśliłem , jak Louis przyszedł do mnie ze łzami w oczach i powiedział, że w końcu się zakochał-odpowiedział Malik.

*****
Mamy dwójeczkę, jak się podoba, jak fabuła, ciągnąć ten pomysł dale. Proszę napiszcie :)
Vizavi ~*~