Miłość poprzez wszystko

sobota, 30 listopada 2013

Rozdział V-Whether it ever will okay?

W kuchni, otworzyłem, lodówkę i wyjąłem, kilka produktów, by przyrządzić, nam obiadośniadanie, wyjąłem, jajka, mleko, wędlinę i cebule. Wszystko rozłożyłem na bladzie. Z górnej szafki wyjąłem deskę do krojenia i wziąłem się do krojenia cebuli. W między czasie postawiłem patelnię na gazie i wrzuciłem do niej łyżkę masła by się rozpuściło. Po krojeniu cebuli, wrzuciłem ją na patelnię, by się zezłociła i wziąłem się za krojenie w kosteczkę szynki, którą później także wrzuciłem na patelnię. Zapachy z kuchni przyprowadziły do mnie Louisa, który obserwował mój każdy ruch. No i ostatnia faza przyrządzania jajecznicy. Wbijanie do miski jajek i wlewając trochę mleka, po czym trzeba to wymieszać i wlać na patelnię.


***


-Pycha , nie wiem jak ty to robisz Harry, po prostu przepyszne-powiedział Louis, z buzią pełną jajecznicy
-Dziękuje-odpowiedziałem również jedząc, ale bardziej kulturalnie jajecznicę
Po mieszkaniu rozległ się dzwonek do drzwi, na szczęście był to Niall, który właśnie wrócił ze szkoły. Był jakiś markotny, więc zapytałem:
-Co się stało Niall-zapytałem uśmiech, spowodowany słowami Louisa, zanikł
-Harry, szukali Cię dziś w szkole, jakiś dwóch wysokich i dobrze zbudowanych mężczyzn i pytali się o Louisa, boję się o Ciebie-powiedział irlandczyk zasiadając z nami przy stole.
-Cooo?-przerwał nam Louis
-Jak wyglądali Niall mów-dodał wkurzony Tomlinson
-No więc yyyy jeden z nich miał tatuaż na nadgarstku....
-Jaki???, mów
-Kod kreskowy-odpowiedział wystraszony blondyn
-O kurwa, to oni Harry, musisz zniknąć Harry, bo stanie ci się jakaś krzywda
-Gdzie mam zniknąć, zostaję z tobą będę ostrożny, dobrze uspokójmy się i dokończmy jajecznice-powiedziałem podając talerz z jajkami Niallowi


***


W mgnieniu oka zobaczyłem przez okno, że nastała już noc, siedzieliśmy w trójkę w salonie i oglądaliśmy jakieś filmy, aż w końcu wszyscy zasnęliśmy koło siebie, bałem się, okropnie się bałem co będzie dalej, walczyłem z myślami, nie wiedziałem co robić jak się zachować. Nastał poranek, wstałem jako pierwszy Louis i Niall jeszcze spali, na dodatek koło siebie xd moje dwa gejuchy, poszedłem jak zwykle do kuchni, by wstawić czajnik na wodę i zrobić kawusie dla bruneta i blondyna, po czym skierowałem się w stronę łazienki na poranną toaletę. Zastanawiałem się co Niall robi jeszcze w domu, przecież dziś trzeba iśc do szkoły, ale go nie obudziłem, widziałem jak był zmęczony i zmartwiony obecną sytuacją, postanowiłem im to nagrodzić, wiem że głupi pomysł ale zamówiłem pizze, gdy doręczyciel pizzy wszedł na górę i zapukał do drzwi w tym momencie chłopcy się obudzili.-mhmmm pizza-powiedzieli wpólnie, po czym usiedli do stołu-Skąd wiedziałeś na co mam ochotę-odparł Niall-I ja-dodał Louis-Hmmm nie wiem-odpowiedziałem wzruszając ramionamiDziś tego dnia nikt nie zniszczy, wmawiałem sobie i też tak się stało, spędziliśmy go razem wspólnie, na śmianiu się, oglądaniu filmów, zamówiliśmy chińskie jedzenie i dzień w jakiś sposób minął, nudziła mnie ta monotonia cały czas to samo, chciałem się wyrwać, zrobić coś szalonego..


***


Ktoś zapukał do drzwi byli to dwaj mężczyźni i wtedy się zaczęło.....
-Zastrzel go, to on, Harry Styles-krzykną jeden z mężczyzn wskazał na mnie, a drugi chciał wypełnić jego polecenie.
Nie wiedziałem co robić, nie wiedziałem gdzie jest Louis i Niall, po chwili się zjawili, mieli coś w ręku, były to pistolety, Niall nie potrafił się posługiwać takim sprzętem i strzelał na opak, Louis to już inna bajka, miał celność-sokole oko. Wycelował na jednego z nich, Tomlinson za pierwszym razem trafił w głowę, tym samym pozbawiając go życia. Drugim zajął się blondyn trafił go dwa razy w klatkę piersiową. Oby dwaj zmarli na miejscu, skuliłem się i zacząłem płakać jak niemowlę. Wszystko działo się tak szybko, oni chcieli mnie zabić, powtarzałem sobie.
-Harry nic Ci nie jest-zapytal Louis
-Nie, co zrobimy z ciałami?-zapytałem
-Wywieziemy do lasu i zakopiemy-wtrącił się Niall
-Musimy poczekać do wieczora, teraz do za duże ryzyko-powiedział Lou
-Halo, halo, zadanie wykonane?-dźwięki wydobyły się z kieszeni zastrzelonego, po przez radio
Wpadłem na pomysł i odpowiedziałem tak, Louis rozpoznał głos szefa, a ja wyjąłem radio z kieszeni, nacisnąłem guzik i powiedziałem
"Halo zgłaszam się, tak wykonane"
Zmieniłem trochę głos, po chwili radio odezwało się ponownie.
"Świetnie, bądźcie zaraz na Britxon, rozliczymy się"
Louis, zabiję tego drania, będę miał już święty spokój, w jego głowie pojawił się plan, był świetnym strzelcem, poprosił o pomoc nas i swojego przyjaciela Zayna, który tez miał już swoje za uszami jak i Louis.


***


Pojechaliśmy na wcześniej umówione miejsce tz. Britxon. Louis z Zaynem przygotowywali się na dachu. Ja z Niallem przebraliśmy się w ubrania tych zamordowanych, żebyśmy wyglądali jak tamci. Podjechało czarne Audi A9, z pojazdy wyszedł on, prawdopodobnie ten człowiek, o którym mówił mi Louis.
-Myślę,że nie było problemów z tymi pedałami?-zapytał
-Jesteśmy profesjonalistami-odezwał się Niall
-Miejmy nadzieję
-A nasza zaliczka to gdzie-zapytałem
Facet średniego wzrostu, w sylwetce przy sobie, ubrany w garnitur otworzył bagażnik i wyjął nam czarną torbę. Nagle usłyszeliśmy huk, obejrzeliśmy się dookoła zobaczyliśmy, że kierowca nie żyje, później kolejne strzały teraz w stronę tego skurwiela, Lou nie mógł się opanować, strzelał w jego stronę dopóki nie skończył mu się naboje, oby dwoje zostali zabici, oby dwoje zostali pozbawieni życia, oby dwoje skurwiele bez serca. Ciała zostały na Britxon, było już ciemno, wraz z pozostałą trójką pojechaliśmy do mieszkania Louisa, by posprzątać. Prowadził Zayn i zaparkował samochód pod samymi drzwiami, weszliśmy na górę. Tomlinson i Malik kazali zostać nam w domu posprzątać tą krew, oni zaś starannie zapakowali ciała do samochodu i pojechali do najbliższego lasu, by pozbyć się zwłok. Ja i Niall zaczęliśmy wycierać krew, było jej pełno, ale jakoś podążyliśmy temu wyzwaniu. Po wykonanej pracy przebraliśmy się i poszliśmy do najbliższego sklepu po jakieś zakupy, by zrobić jakąś kolację dla Louisa i Zayna.


***


Ja wraz z Niallem pichciliśmy coś w kuchni, pomyślałem- hmmm dawno tego nie robiliśmy, nagle w radiu usłyszeliśmy o tym, że ktoś zabił dwoje ludzi na Britxon i że wszystko było dobrze zaplanowane w najmniejszym szczególe i trudno będzie znaleźć winnego. Kamień spadł nam z serca, Niall tarł ser a ja smażyłem mięso mielone na patelce, wyjąłem naczynie żaroodporne i z blondynem zaczęliśmy nakładać według przepisu produkty, mieliśmy pomysł by zrobić lazanie, robiliśmy ją pierwszy raz i nie wiedzieliśmy czy nam wyjdzie czy też nie. Wszystko było gotowe, włożyliśmy naczynie do piekarnika. W tym czasie przygotowaliśmy stół, talerze, sztuczce.


***


Ktoś zapukał do drzwi, wystraszyłem się, bo Louis przecież nie puka, bo ma klucze do drzwi, nie miałem odwagi, by otworzyć dlatego też poprosiłem Nialla o otwarcie, serce zaczęło mi bić coraz szybciej i szybciej. Nie pewnym ruchem pociągnął klamkę, był to Zayn i Louis.
-Kurwa, chcesz żebym zawału dostał, Louis przestań mnie straszyć
-Ojejej przepraszam nie chcieliśmy, mhm co tak ładnie pachnie czyżby lazania?
-Skąd wiedziałeś?-zapytałem
-Bardzo lubię lazanie, Zayna również
Założyłem rękawiczki na ręce i wyjąłem danie z piekarnika, ucieszyłem się, bo nie wyszedł kapeć. Każdemu nałożyłem taką samą ilość. Wszyscy się delektowali, Niall oraz ja się ucieszyliśmy, że wyszła nam tak smacznie.


***


Wszystko było dobrze, byliśmy szczęśliwi mieszkaliśmy we czwórkę, tak dobrze myślisz we czwórkę Ja, Louis, Zayn i Niall, wszyscy mieszkaliśmy u Louisa, był samotny, nikt do tej pory się nie dowiedział o nas o Lou i mnie no i dobrze. W głębi siebie, wiedziałem, że zrobiliśmy źle, ale nie było innego wyjścia, musieliśmy się w jakiś sposób bronić, walczyć o swoje szczęście. Zamartwiałem się przecież oni też mogli mieć rodziny, mogli przecież też być szczęśliwi, byłem obecny ciałem, lecz nie myślą, błądziłem gdzieś myślami, wybiegłem z domu i poszedłem do mojej kryjówki, zawsze tam się chowałem, żeby mieć chwilkę spokoju, chwilę wytchnienia, był to opuszczony stary dom, siedziałem na schodach, prze dłuższą chwilę, wyjąłem z tylnej kieszeni, moją dawną miłość, lek na wszystko, była to żyletka zapakowana, w małe pudełeczko przystosowane właśnie do żyletek. Przyłożyłem ją do nadgarstka już miałem pociągnąć ją wzdłuż, ale zatrzymał mnie parkujący czarny samochód. Byłem wystraszony, był to nawet przystojny, krótko ścięty mężczyzna.
-Czemu to robisz?-zapytał
-Ja, ja nic przeee cięż nie nie robię-zająkałem cię
-Porozmawiajmy, tak a propo jestem Liam-odparł
-Ja jestem Harry-odpowiedziałem
-No więc, jestem Liam, mieszkam tu niedaleko, ale przejdźmy do setna sprawy, nic Ci to nie pomoże, a może jeszcze  Ci zaszkodzić, mam dużo doświadczenia na temat "Cięcia się" szczerzę powiedziawszy sam to kiedyś robiłem, ale już tego nie robię, zwyciężyłem z tym, pomógł mi w tym przyjaciel, to on jest główną przyczyną, że zaprzestałem tego robić, on dodaje mi sił, gdy patrzę na niego już wiem, że mnie nigdy nie zostawi, pomoże mi, ty też na pewno masz taką osobę Harry-oznajmił, ściągając rękawy i pokazując mi blizny pozostałe przed kilku miesięcy.
-Mam taką osobę jestem z tą osobą kochamy się, ale wszystko mnie przerosło, to co się wczoraj stało na Britxon, wszystko.
-A jak na imię ma ta szczęściara-zapytał, podnosząc kąciki ust.
-Chyba szczęściarz-uśmiechnąłem się
-To ty jesteś.......?-zaczął
-Tak jestem gejem, a wybraniec ma na imię Louis-powiedziałem
-No, ja też jestem gejem-powiedział
Zastanawiałem się dlaczego nie poruszył tematu na Britxon, podejrzane.
-Ty??????
-No tak, mówiłem Ci o moim przyjacielu, to właśnie z nim jestem ,ma na imię Andy
-I jak wam się układa?
-No jak w każdym w związku, są chwile jak takie, żeby się odstresować, a są takie chwile miłości no i wiesz czego :), muszę już lecieć, może Cię podwieźć?
-No dobrze
Wsiadłem do samochodu i pojechaliśmy pod mój dom...
-Tutaj mieszkam, dziękuje-odparłem
-Masz tu mój numer dzwoń, o każdej porze dnia i nocy, jak będziesz chciał porozmawiać, albo się znów spotkać.
Wyjął portfel, i wyciągnął z niego swoją wizytówkę z numerem telefonu.
-No pa, na pewno się skontaktuje.
Wysiadłem z auta i przeszedłem przez ulicę, otworzyłem drzwi i wszedłem do środka.
-Gdzie ty byłeś, martwiliśmy się o Ciebie-powiedzieli chłopcy
-Musiałem się przejść i spotkałem, przesympatycznego chłopaka, ma na imię Liam, dał mi swój numer, żebym do niego zadzwonił jak będę miał ochotę
-i co zadzwonisz?-zapytał zazdrosny Louis
-Jak będę miał ochotę


***


Louis wiecznie się czepiał o wszystko, denerwowało mnie to dlatego zadzwoniłem do Liama
-Halo?
-Halo tu Louis, pamiętasz mnie?
-Czekałem aż zadzwonisz
-Hm, co robisz?
-Nudzę się
-A ty, no w sumie też, a co chciałbyś się spotkać?
-Jakbyś chciał?
-No pewnie
-To za 10 minut
tam gdzie się spotkaliśmy, podjadę po ciebie i może pojedziemy do mnie?
-No dobrze
-No to do zobaczenia
-No pa
Powiedziałem Louisowi, że idę ze znajomymi do kina, a tak na prawdę, poszedłem wicie gdzie. Ubrałem buty założyłem na siebie kurtkę i wyszedłem, w drodze odpaliłem papierosa, gdy dotarłem na miejsce, Liam już czekał...
-O hej, mieliśmy się spotkać za 5 minut-powiedziałem
-Tak wiem wiem, ale nie chciałem się spóźnić-odparł
-To co jedziemy do mnie?-zapytał
-No możemy-odpowiedziałem
Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy, szczerze powiedziawszy bałem się, ale Liam nie wydawał się na jakiegoś gwałciciela czy coś.
-Już jesteśmy-oznajmił Liam pokazując jego dom.
Była to spokojna okolica, jedna z najdroższych w Londynie. Jego dom był bardzo duży, wręcz olbrzymi, weszliśmy do środka. Zdjąłem buty, a Payn- tak miał na imię, zasygnalizował bym usiadł na sofie.
Zapytał czy czegoś się napiję, ale czegoś mocniejszego, zgodziłem się chciałem zapomnieć o tym wszystkim, odetchnąć trochę. Kieliszki z wódką szły jednym za drugim, wraz z Liamem upiliśmy się do nieprzytomności. Szczerze rozmawialiśmy, był otwarty, ja też nie ukrywałem się z różnymi rzeczami, razem płakaliśmy z różnych powodów, było świetnie, szkoda że tak krótko, bo zaliczyliśmy zgona. Następnego dnia obudziliśmy się na dywanie xd . Towarzyszył nam kac, na dól zszedł Andy, był zdziwiony, że nas zastał w nietypowej pozie. Ale Liam mu wszystko wyjaśnił, zaczął się z nas śmiać, przywitałem się, a on grzecznie i kulturalnie się przedstawił, wydawał się spoko i tak było, prawie cały dzień spędziłem z nimi siedząc przy telewizji, rozmawiając. Popatrzyłem na zegar wiszący w salonie była 21.45, poprosiłem Liama, by mnie zawiózł, zgodził się wraz z Liamem i Andym pojechaliśmy mnie odwieść. Gdy byliśmy już pod domem zaproponowałem im poznanie moich przyjaciół, udało mi się ich przekonać, weszliśmy do środka na szczęście było czysto, przynajmniej raz nie musiałem się wstydzić. Louis był zdziwiony obecnością dwóch moich kolegów.
-Louis, Niall, Zayn poznajcie się, to jest Liam i Andy
-Miło mi-Zayn
-Miło mi-Niall
-To ty jesteś Liam tak?, bardzo mi miło-powiedział Louis
Myślałem, że się nie powstrzyma ale się powstrzymał Bogu dzięki
-Napijecie się czegoś?-zapytał Louis
-Nie dziękujemy, my w sumie musimy już iść-odpowiedzieli nie równo:)
-No na razie pa pa :*
Wyszli.....
-To o nich dzisiaj spałeś?-zapytał zdenerwowany Louis
-Lou to nie tak ja, ja po prostu chciałem odreagować, przerasta mnie to, chciałem się poczuć jak kiedyś, dlatego też zadzwoniłem do Liama, upiliśmy się i zasnęliśmy, do niczego nie doszło nie bądź zazdrosny-opowiedziałem wszystko ze szczegółami
-Harry, a co się dzieję, powiedz mi, możesz mi zaufać, a nie facetowi którego poznałeś kilka dni temu
-Nie daję rady przerasta mnie wszystko
-Harry nie mogłeś przyjść z tym do mnie? porozmawialibyśmy
-Wiem wiem, ale Liam i Andy wydają się spoko facetami, musisz ich bliżej poznać :), może się spotkamy jutro u nich? co?
-No dobrzeeee, dla ciebie wszystko


***


Właśnie ja, Louis, Niall i Zayn wsiadaliśmy do samochodu. Jechaliśmy do Andiego i Liama, zaprosili nas na małą imprezkę, byliśmy już na miejscu, przed drzwiami czekał na nas Andy, weszliśmy do środka, zastaliśmy tam duży stół z różnymi przekąskami
-uuu widzę, że się przygotowałeś-powiedziałem
-o ba, jakby inaczej-odpowiedział Liam, który właśnie wyszedł z łazienki
Cały wieczór rozmawialiśmy, oczywiście piliśmy no i jedliśmy, nie wiedziałem kiedy urwał mi się film......
Uważałem go za dobrego kolegę, mimo że znam go dopiero od kilku dni wiedziałem, że mogę mu zaufać w każdej kwestii i będę miał pewność, że nic nie wygada, a jeszcze mi pomoże. Obudziłem się w obcym łóżku nie wiedziałem, gdzie jestem bolała mnie głowa, chyba za dużo wczoraj wypiłem nic nie pamiętam, kompletnie nic. Nie wiedząc którędy się kierować użyłem swojego instynktu i zszedłem po schodach w dół, zobaczyłem tam niezły bałagan, przy barze siedział Andy i Niall.
-Oooo królewicz się obudził-zaśmiali się
-Nom.. gdzie jest Louis i Liam?-zapytałem
-Śpią jeszcze-odpowiedział Niall
-Razem?-zapytałem
Miałem ściśnięte gardło, nie wiedziałem czego mam się spodziewać, nagle otrzymałem odpowiedź:
-Nie osobno ja Spałem z Liamem-odpowiedział Andy, a Niall tu na kanapie bo nie był wstanie wejść na górę-zaśmiał się
-A rozumiem hahaha-zaśmiałem się
-Odezwał się ten co lizał ściany-powiedział blondyn demonstrując
Próbowałem sobie przypomnieć to zdarzenie, lecz nie mogłem.
-Robiłem coś jeszcze głupiego?-zapytałem, drapiąc się po głowię
-Ooo tak, zacząłeś śpiewać kolędy, jak już wcześniej mówiłem lizałeś ściany, hmm dzwoniłeś do każdego mówiąc, że cię zgwałcili, zacząłeś się do każdego przystawiać no i gwóźdź programu, zrobiłeś nam pokaz striptizu-opowiedzieli chłopacy, śmiejąc się.
W oddali pomieszczenie usłyszałem dziwne dźwięki, jakby ktoś schodził po schodach był to Louis i Liam, gdy mnie tylko zobaczyli zaczęli się śmiać...


***


Przez cały dzień graliśmy na xboxie w fife, zrobiłem sobie przerwę i wybrałem się do kuchni z Andym, który pomagał mi w przygotowaniu lunchu, chcieliśmy zrobić takos, wyszło  nam dobrze ale powinniśmy dać to do oceny naszym chłopcom.
-LUNCH!!!-krzyknął Andy
Nie minęły dwie sekundy jak wszyscy siedzieli przy stole i czekali na jedzenie.
Bardzo im musiało smakować, jak prosili o jeszcze jedną porcję na Andiego i moich ustach pojawiał się uśmiech, z tego powodu, że im bardzo smakowało. Bogu dzięki, że dziś sobota pomyślałem sobie.
-Liam, my będziemy się już zbierać, nie będziemy Ci siedzieć na głowię-powiedziałem
-Co ty, mi i Andiemu jest lepiej jak wy tu jesteście zostańcie jeszcze dziś, ten dom jest olbrzymi pomieścimy się, a może zostaniecie tu już na zawsze?-odpowiedział Liam unosząc kąciki ust
-Jak na zawsze?-zapytał Zayn
-No po prostu zamieszkajcie u nas-odpowiedział Liam
-Prosimy-dodał Andy
-Musimy się nad tym zastanowić-odpowiedział Louis równo z Niallem
-Ale dziś jeszcze zostaniecie?-zapytał Liam
-Tak!-odpowiedzieliśmy w czwórkę tz, ja Louis, Zayn i Niall


***


Jak już wcześniej mówiłem zostaliśmy, wspólnie spędziliśmy czas, przy xboxie i śpiewaniu, Andy namawiał nas byśmy w piątkę poszli do xfactora, ale pewnie tak mówił, żeby nam przykro nie było. Zastała noc ja z Louisem poszliśmy do swojego pokoju, Liam i Andy do swojego, a Niall i Zayn do swojego. Haha też tak zareagowałem jak się dowiedziałem.
-Harry jesteś gotowy?-zapytał Louis przejeżdżając lekko dłonią po moim torsie/
-Tak-odpowiedziałem.
Louis i ja zaczęliśmy się całować bardzo namiętnie jak w jakimś brazylijskim serialu. Ja byłem na górze, powoli schodziłem na dół, aż dotarłem na sam dół. Nie będę zdradzał szczegółów, nagle Louis wszedł we mnie bez uprzedzenia, na początku czułem, tylko ból, ale z czasem ból znikał bo zastępowała go przyjemność


***************


heheszky macie tu piąteczkę cz. II myślę, że się podobała, czekam w końcu na jakieś opinie 
jak zwykle chyba się nie spóźniłem
pozdrawiam Vizavii 

1 komentarz:

  1. Drogi Błażeju... Przeczytalem wszystkie rozdzialy/wpisy (nie wiem jak to nazywasz) w jeden wieczor. Pierwsze wrazenie po przeczytaniu to ze twoje dzielo naprawde wciaga. Tworzysz troszke prosta fabule ale za to (jw) wciagajaca. Mam nadzieje ze bedziesz dalej pisal bo bardzo fajnie mi sie czyta :D
    Ps. Smieszy mnie tylko jak szczegolowo i czesto nawiazujez do zwiazku naszych bohaterow xD ale ogolem naprawde BARDZO SPOKO. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń