Miłość poprzez wszystko

środa, 20 listopada 2013

Rozdział IV-In an instant everything collapsed.

W szkole.....

Gdy tylko wszedłem do szatni, by zawiesić bluzę na wieszak, ujrzałem pół klasy spisujących zadanie z matmy od Hani. Wszyscy rzucili się na mnie, gratulując zajebistej imprezy.
-Harry, nie wiedziałem, że jesteś aż tak spoko-oznajmił Josh klepiąc mnie po ramieniu
-Haha ja też nie-odpowiedziałem z wydobywającym się ze mnie śmiechem
Zadzwonił dzwonek, szybko zwinęliśmy się na górę pod matmę, jak ja niej nie cierpiałem, po prostu jeszcze z tą Panią katastrofa jakaś. Wszedłem do klasy i usiadłem sam w ostatniej klasie, by słuchać bez przypały muzyki, założyłem słuchawki i słuchałem różnych piosenek, aż w końcu zorientowała się Pani.
-Harry, wyjmij te słuchawki z uszów-powiedziała nauczycielka z krzywą miną
Wyjąłem słuchawki i schowałem je do plecaka, matematyczka właśnie czytała oceny z kartkówki, dostałem 5 i to dzięki Maritce, której nie było dziś w szkole, nawet nie wiem z jakich powodów, bo Kinga była. Szczerze ucieszyłem się z tej informacji, ponieważ mama obiecała mi laptopa i telefon za dobrą średnią, dlatego się uczyłem, to znaczy próbowałem. Dziś miałem jeszcze niemiecki, dwa wf, wos i polski, ale z czasem wywieszenia zastępstw okazało się, że nie ma polskiego.

***

W trakcie wf.......

Było dziś za zimno na dwór, ale Louis kazał nam iść, ponieważ wszystko było pozajmowane, ja się przeciwstawiłem i zostałem w szatni z Kornelem, Dawidem i Bartkiem siedzieliśmy w szatni i graliśmy na telefonach. Nagle padło pytanie:
-Idziesz zapalić?-padło ono z ust Kornela
Louis był na dworze, a my pobiegliśmy szybko za śmietnik, żeby nikt nas nie zauważył, spaliliśmy ją po 3 to znaczy lecieliśmy w kółeczku. (palacze wiedzą o co chodzi). Weszliśmy już do szkoły i podążaliśmy korytarzem jak natknęliśmy się na Louisa
-Gdzie byliście?-zapytał unosząc jedną brew, Lou dobrze wiedział gdzie byliśmy, ale nie obawiałem się jakiś
 konsenfenkcji, bo wiedziałem, że i tak nic z tego nie będzie. Na poczekaniu wymyśliłem wymówkę.
-Yyyyyy byliśmy u pielęgniarki, bo Kornel źle się czuje-odpowiedziałem z pewnością siebie.
-No dobrze, wierzę wam, idźcie do szatni i czekajcie na dzwonek.-oznajmił nauczyciel, kierując się w przeciwną stronę, w którą my szliśmy. Za nim się obejrzałem wychowanie fizyczne się zakończyło, udałem się pod sale od Wosu i się uczyłem na sprawdzian, który był na dziś zapisany.

***
Wracałem ze szkoły, pierwszy raz z kolegami, odprowadzili mnie pod samą klatkę. Wychodząc z windy pokierowałem się w stronę mieszkania, popatrzyłem się ze zdziwieniem, otwarte drzwi. Przeraziłem się, tym co tam ujrzałem. Wszędzie powywalane ubrania na ziemię, pobite naczynia, perfidnie ktoś chciał nas wystraszyć (mnie i Nialla). Ze stresowany nie wiedziałem co zrobić, od razu sięgnąłem po telefon i zadzwoniłem do Louisa
, a potem Do Nialla. Oby dwoje pojawili się prawie w tym samym czasie, ale Lou był pierwszy, a chwilkę po nim Niall
-Harry trzeba zadzwonić na policje-powiedział Louis, wiedząc co się stało, ja też się domyślałem. Jesteśmy normalnymi dwoma uczniami chyba nikomu nic nie zrobiliśmy. Przyjechało dwóch funkcjonariuszy, którzy zrobili oględziny mieszkania i notatkę, zadali kilka pytań i pojechali, ja zaś z chłopakami ogarnialiśmy mieszkanie. Byliśmy bardzo zmęczeni, Louis zaproponował, by zamówić pizze i tak właśnie uczyniliśmy
-[...] Poproszę dwie rodzinne[...]
Pizza pojawiła się w pół godziny, zasiedliśmy do stołu i zaczęliśmy konsumować, tak na marginesie była bardzo dobra. Niall gdzieś wyszedł, pewnie by zostawić naszą dwójkę, łatwo się domyśleć gdzie mógł iść, pewnie poszedł to klubu nocnego wyrwać jakąś laskę. Ja i Louis poszliśmy do pokoju.
-Harry, nie możemy się spotykać, to włamanie, to, to wszystko moja wina...
-Louis niby dlaczego twoja......?
-Nie pamiętasz, jak o sobie Ci opowiadałem o tych narkotykach, o tym wszystkim, to pewnie dlatego
-Nie mów tak, Lou
Podszedłem do niego popatrzyłem się mu w oczy i powiedziałem:
-Nie możesz mnie zostawić, Kocham Cię
-Hazza nie chcę żeby Ci się coś stało, nie możemy się d...d...dłużej spotykać.
-Powtórzę to po raz kolejny, nie możesz mnie zostawić w takiej chwili, jak to wyobrażasz sobie, ty mnie kochasz ja ciebie, jesteśmy szczęśliwy i co jedno pierdolone włamanie ma to zniszczyć-łzy cisnęły mi się do oczu, po czym spływały jedna po drugiej, pobiegłem do łazienki i się zamknąłem, skuliłem się w koncie przyłożyłem nogi do klatki piersiowej i zacząłem coraz to bardziej płakać. Jakimś cudem Louisowi udało się otworzyć drzwi, podszedł do mnie również ze łzami w oczach i usiadł koło mnie i zaczęliśmy wspólnie płakać, kto by pomyślał, że będę płakać wraz z nauczycielem, który mi się podoba.
-Harry, myślisz, że mnie to nie boli, to że jak się obudzę Cię obok mnie nie będzie, to że będziemy się widzieć tylko w szkole, to że nie będę mógł Cię nawet pocałować, poczuć kiedy tylko będę chciał, uwierz mi to się niedługo skończy pozabijam wszystkich, tych którzy zrobią ci coś Harry, a zwłaszcza Endria szefa gangu, będę miał już wszystko z głowy, w tym środowisku jest tak zabijesz głowę gangu, nie mszczą się tylko dają ci spokój, ale to jest bardzo trudne Harry, bardzo trudne, muszę jakoś podołać temu wyzwaniu-powiedział Louis, łzy spływały mu po policzkach, złapał mnie za ramię i złożył obfitego całusa na moich ustach, całowaliśmy się chyba z godzinę, aż w końcu padłem, w sensie taki iż poszedłem spać. Louis wziął do końca tygodnia wolne. Po jakimś czasie gdy się obudziłem, zaproponował mi i kazał przekazać Niallowi, by przez jakiś czas przeprowadzili się do niego, jak to wszystko nie ucichnie.

***

Horan przyszedł do domu od razu rzuciłem mu się na szyję mówiąc:
-Niall, tu jest niebezpiecznie, Louis zaprosił nas do siebie na jakiś czas, co ty na to, szczerzę trochę się boję-powiedziałem, ściskając go coraz to mocniej.
-Nie pozwolę na to, by stała ci się krzywda, jesteśmy jak bracia, dlatego Louis miał świetny pomysł-odparł blondyn.
-Zaraz do niego zadzwonię, Louis poszedł na L4, czyli na zwolnienie lekarskie, ja też na razie nie będę chodził do szkoły do końca tego tygodnia, zostanę w domu z Louim i będę szczęśliwszy, chociaż kilak tych jebanych dni-powiedziałem, Louisowi zrobiło się przykro, zaobserwowałem jak pojedyncza łza spływa po policzku irlandczyka.

***

Był już wtorek, Niall poszedł do szkoły, bo miał jakiś ważny sprawdzian, ja zaś zostałem w domu u Louisa, bo dzisiejszą noc spędziliśmy u niego, przyjechał po nas wczoraj wieczorem, Niall wziął torby i spakował nasze ubrania i najpotrzebniejsze rzeczy. Lou miał duży dom, więc się wszyscy zmieściliśmy, ja spałem oczywiście z Louisem, cały poranek spędziliśmy na różnych opowiastach o nas, Louis opowiedział mi historyjkę o swoim gołębiu Kevinie xd, że dostał od dziadka na urodziny i z nim rozmawiał i po prostu obiecał sobie, że z nim będzie do końca, opowiedział mi, gdy był młody śpiewał w chórze i nawet mu to wychodziło.
-Kochanie zaśpiewaj mi coś, proszę, proszę, proszę....
-Ajć, przestań ja i śpiew
-No proszę, dam ci buziaka
-No dobrzeee...
Zaśpiewał mi swoją ulubioną piosenkę Look After You zespołu The Fray-szczerze mówiąc wyszło mu to zajebiście.
-A może teraz ty coś zaśpiewasz?
-No nie ma sprawy-odpowiedziałem bez wahania, ja natomiast zaśpiewałem moją ulubioną piosenkę Chrisa de Burgha- Lady In Red
Okazało się, że  ja i Louis potrafimy dobrze śpiewać. Dowiedziałem się od niego, że jego mama mówi na niego Boo Bear od małego i właśnie tak minęło nam popołudnie, które spędziliśmy w łóżku, rozmawiając, śmiejąc się, oglądając no i, i, i całowaniu :D. Popatrzyłem na zegarek było już kilka minut po 13, wstałem z łóżka, poszedłem wziąć prysznic, po prysznicu wylądowałem w ....


*******************************

Hejeczka widzę, że coraz więcej was tu jest i świetnie, sorka, że taki króciutki, ale teraz w szkole mam od cholery pracy apele, projekty obiecuje, że w sobotę dodam dłuższy.
Może w końcu doczekam się jakiś komentarzy ? xd :D
Vizavi :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz