Miłość poprzez wszystko

niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział III- Party

-Dobra Zayn nie ośmieszaj mnie-odparł Lou śmiejąc się Atmosfera była bardzo przyjacielska, poszedłem do kuchni po sałatkę i talerze, a Niall przyniósł sztuczce.
-Mamy tu coś dla was-powiedziałem kładąc sałatkę na stół .
-A jak zjecie to już piecze się deser-powiedział blondyn uśmiechając się.
-Smakuje?-zapytał Horan
-Pewnie, nigdy nie jadłem lepszej-odpowiedział nauczyciel
-A ci Zayn smakuje?-zapytałem
-Generalnie nie jem sałatek, ale ta jest wyśmienita, świetnie gotujecie.
-Ale to nie wszystko, czeka na was deser
Poszedłem do kuchni wyjąć jabłka z piekarnika. Jabłka moim zdaniem udały się, wiedziałem to z tego, że skórka była złocista. Każde jabłko postawiłem na osobny talerzyk, po czym wyjąłem lody z zamrażarki, nałożyłem każdemu po 3 gałki lodów śmietankowych
-Niall, pomóż mi-krzyknąłem
Szybko pojawił się blondyn, biorący do rąk dwa talerze. Kolejne dwa zabrałem ja. Przez kilka minut słychać było tylko połykanie śliny.
-To... to jest po prostu poezja, eksplozja smaku, nie jadłem dotąd nigdy, aż tak dobrego deseru-powiedział mulat
-Przyłączam się do Zayna-odparł Louis
-Dziękujemy-odpowiedzieliśmy chórem.
Posiedzieliśmy jeszcze chwilę przy dobrej kawie.
-Dobra na nas juź czas, do niedzieli-powiedział Louis podchodząc do mnie i podgryzając moje wargi
-No pa kochanie-odwdzięczyłem się tym samym
-No, dobranoc-odpowiedział Niall, zamykaj drzwi.
Nie wiedziałem, że pójdzie to tak łatwo. Przebraliśmy się w i poszliśmy do salonu obejrzeć jakiś film. Zanurzyliśmy się pod kołdrę i zaczęliśmy seans.
-Niall mam do ciebie taką małą prośbę
-Tak???? -Bo,dzięki Louisowi, mam nowych kolegów z klasy, no i zaprosiłem ich na jutro na melanż, nie masz nic przeciwko
-Jasne, że nie mam, sam osobiście się zabawie
-No dobrze-powiedziałem kładąc głowę na jego ramieniu i zasypiając.
Zasnęliśmy razem w jednym łóżku przy jakimś filmie, do niczego nie doszło. Obudziłem się w salonie, a Niall robił nam śniadanie
-Czyżby jajecznica?, mh jak ładnie pachnie- zamruczalem
-Już gotowe-powiedział Horan, przynosząc mi danie pod nos
-Wow Niall! gotujesz lepiej ode mnie-powiedziałem śmiejąc się.
- Ah przestań ty tez gotujesz zajebiście.
Ogarnęliśmy się i poszliśmy do sklepu na zakupy.
W trakcie zakupów........
Chodziliśmy po hipermarkecie bez celu, nie wiedzieliśmy co kupić na imprezę. Ale z czasem chodzenia między regałami, przychodziły mi na myśli różne rzeczy.
-Alkohol!-krzyknąłem
-Nie mamy osiemnastki-odpowiedział Niall
-Ku.......-przeklnąłem pod nosem.
Poszliśmy po  chipsy, paluszki, orzeszki itp.
Potem wybraliśmy się na dział z napojami.
Tam niespodziewanie spotkaliśmy Louisa.
-Dzień dobry-powiedziałem z bananem na twarzy
-Co ty tu robisz Harry-wybełknął Louis
-Zakupy, impreza przecież się szykuje, wiesz jak ja Cię kocham
-Aaa, zapomniałem, co chcesz?-zapytał Lou śmiejąc się
-Jak wiesz mamy lat 17-odparł blondyn
-No dobrze chodźmy, kupię wam :D
Poszliśmy na dział z alkoholem, wybrałem tak kilka wódek:
-Antonówke
-Cytrynówke
-Jacka Daniellsa
I jedną czystą
-To wy jeszcze dokupcie kilka rzeczy, a ja idę do kasy
-Louis hm jeszcze jakbyś mógł to viceroye czerwone setki-usmiechnąłem się.
-Czekaj dam ci pieniądze
-Dasz mi przy wyjściu
Wraz z Niallem poszliśmy po jeszcze jakieś drobiazgi i wybraliśmy się do kasy. Zaplacilismy. Przy kasie stał Louis
-Chodźcie podwiozę was do domu
Po tych słowach poszliśmy do samochodu, zapakowaliśmy zakupy i pojechaliśmy. Wyjąłem z kieszeni pieniądze.
-Masz skarbie
-Harry przestań, nie będę brał żadnych pieniędzy
Wpychałem mu do reki, lecz nie chciał.
Byliśmy już pod domem.
-Może wejdziesz na kawę?
-Na tą twoją zawsze
Lou pomógł nam z zakupami i weszliśmy do windy z zakupami

Kilka minut później....

Wstawiłem wodę na kawę, a mój przyjaciel i chłopak gawędzili sobie w salonie.
-PSTRYK!
Dźwięk ten oznaczał zagotowanie się wody w czajniku. Wyjąłem z górnej szafki trzy kubki. Do każdego z nich wsypałem dwie łyżeczki kawy oraz inne składniki. Zmieniłem nie co moja recepturę, by smak był lepszy. Zalałem kawę po czym zaniosłem ja do salonu dla Nialla i Louisa. Usiadłem kolo Louisa, położyłem głowę na jego tors i wpatrywałem się w niego jak spożywa kofeinę.
-Hmmmm, czyżby zmieniłeś składniki, kotku?-zamruczał Louis, delektując się smakiem
-Tak, chciałem żeby była lepsza i ci smakowała i jak udało się-odpowiedziałem unosząc lekko kąciki ust.
-Jeszcze się pytasz, jest genialna.
Louis odłożył kawę na stolik, Niall poszedł do łazienki, korzystając z chwili Lou mnie pocałował, od razu rzuciliśmy siś na łóżku. Jak zawsze leżałem na dole, a na mnie leżal Louis
-Oj, Oj, Oj, nic nie widzę, nic nie słyszę-powiedział blondyn, widząc w nas w dziwnej pozycji, zaśmiał się
-Ups!
-Skarbie, na mnie już czas, do jutra
-No papa misiek, myślisz że zostawię Cię bez pożegnania, to się grubo mylisz-oznajmiłem, tym samym podchodząc do Lou i wbijajac mu sie w usta, moje usta idealnie pasowały do ust Louisa
-Zaraz będziecie mieć gości, pa Harry, narazie Niall
-Do widzenia-powiedział Niall
Zadzwonił do mnie telefon był to Kornel, zapytał się o adres i o godzinę imprezy, z chęcią mu wszystko opowiedziałem.

Czas imprezy.....

Nie sądziłem, że ktokolwiek będzie chciał przyjść a tu proszę, przyszło pół mojej klasy, oraz kilka znajomych z innych klas. Każdy przyniósł coś dla mnie, jakiś drobiazg, a niektórzy kolejne procenty. Było zajebiście zalałem się na maxa, marzy mi się kariera aktorska, bylem lekko podpity, jasne lekko xd, dobra pomińmy to otóż nikt nie wierzył  w mój talent. Wpadłem na pomysł, zastrzeżyłem numer i zadzwoniłem
 do Agnieszki, mojej przyjaciółki. Zacząłem płakać, histeryzować, wymyślać coś ma poczekaniu.
"Agnieszka pomóż mi jestem na jakiś polach nie wiem gdzie jestem" [.] "zostało mi 1% baterii" Właśnie w taki sposób nabrałem Agnieszkę, która właśnie wychodziła z domu, by mnie szukać. Była już grubo po 2, połowa już wyszła, a druga połowa jeszcze balowała. Minęła 3 nikogo nie było i nic nie pamiętam, pamiętam tylko ze, zalożylem się z Kornelem, że wiecęj wypije. Wzięliśmy sobie po pól litra i ciągnęliśmy z gwinta jak najwięcej, oczywiście wygrał Harry, tym samym upijając się. Nialla gdzieś wcięło, na pewno śpi w swoim
 pokoju, na wszelki wypadek poszedłem sprawdzić i się nie myliłem. Jakimś cudem doczołgałem się do łazienki i wziąłem szybki prysznic, po czym poszedłem spać. Wysłałem sms Louisowi, że zapasowy klucz,, jest u niego w samochodzie, hihi podrzuciłem mu na wszelki wypadek. No i żeby przyjechał jak wstanie,
"Louis możliwe, że będę spał, ale jak wejdziesz do domu, to nie przeraź się burdelem, tylko od razu przejdź do mojego pokoju i połóż się koło mnie.

Słodkie nieprawdaż......

Wstałem o godzinie 12.00, Louisa nie było obok mnie, poszedłem do łazienki na poranną toalete, po drodze spotkałem w jadalni Nialla i Louisa siedzącego przy kawie i śniadaniu
-O mój spioszek wstał-zrobiło mi się cieplutko po tych słowach
-Słuchaj, ja nie wstałem-powiedziałem z lekkim uśmiechem na twarzy
-Śniadanie ci stygnie
Szybko popędziłem do jadalnio-kuchni, na stole ujrzałem naleśniki z nutellą, mhm moje ulubione, zjadłem chyba z siedem, spowodowane to było wczorajszym melanżem. Melanż trochę mnie poniósł. Bolała mnie głowa, chyba za dużo wypiłem.
-Jak po wczorajszej imprezie-zapytał Louis podchodząc do mnie i całując mnie w usta.
-No, było zajebiście, ale i tak połowy nie pamiętam, upsss! :)
-No dobrze to jak spędzamy dzisiejszy dzień w domu, czy jedziemy gdzieś za miasto jest bardzo ładna pogoda, która nie może się zmarnować, więc jak?-zapytał Lou, trzymając i popijając kawę
-Hmmmm, niech pomyśle, yyyyyy, to można pojechać gdzieś na obrzeża miasta na spacerek.
-No to się powoli szykuj, a ty Niall chcesz jechać z nami?
-Nieeee, ten dzisiejszy dzień jest wasz, ja posiedze w domu przed telewizorem

Louis

Harry wyszedł ze swojej sypialni na sobie miał beżowe ciasne rurki oraz błękitną koszulkę polo, ubrał czarne vansy i pokierował się w stronę drzwi.
-Pa Niall-powiedział Hazza rzucając się na przyjaciela i zostawiając pocałunek na policzku.
Wsiedzliśmy do samochodu Harry usiadł obok mnie i zasnął, nie niewidziałem co robić, gdzie jechać
 dlatego zdałem się na siebie. Myślałem- "Gdzie go kurwa zabrać, żeby go zaskoczyć", WIEM!!!!! pojechaliśmy w stronę plaży, miałem świetny plan. Dotarliśmy tam w nie całą godzinę, loczek jeszcze spał. Ja natomiast zostawiłem go na chwilę samego i poszedłem do pobliskiej restauracji , która mieściła się kilka kroków od naszego postoju, zamówiłem nam, jakieś chińskie zestawy, dla siebie poprosiłem większą ilość marchewki. Kelner starannie zapakował danie, zapłaciłem i wyszedłem, otworzyłem bagażnik i wyjąłem koc, który rozcieliłem na plaży. Harry powoli się przebudzał, aż w końcu się obudził
-oooo wstałeś kochanie
-Yhyyy-zamamrotał
-Mam dla Ciebie niespodziankę
-NIEEESPODZIAANKE???
-Tak
Wyjąłem z kieszeni opaskę, którą wcześniej tam schowałem i zawiązałem mu oczy.
-Usiądź-powiedziałem
Hazza usiadł na kocu, zdjąłem mu chustę.

Harry

Siedziałem na kocu, na środku były zapalone dwie świeczki, na przeciwko mnie i Louisa stało jakieś pudełko, myślałem co może się w nim znajdować.
-Smacznego, powiedział Louis.
Otworzyłem pudełko, w środku znajdowały się pałeczki i chińskie danie.
-Skąd wiedziałeś, że lubię chińszczyznę-zapytałem ze zdziwieniem
-A nie lubisz
-Skądże uwielbiam, a skąd wiesz?
-Hmmmmm czytam Ci w myślach
Pewnie powiedział mu Niall i dobrze się stało...... Zjedliśmy danie, jeszcze przez chwilkę wygupialiśmy się i śmialiśmy. W pewnym momencie ujrzałem przepiękny zachód słońca i usłyszałem KOCHAM CIĘ. Wpatrywałem się w Louisa przez godzinę, aż w końcu odważyłem się na ten krok, zbliżyłem się do niego i go w końcu pocałowałem


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz